Kiedy 20-miesięczna Emily z Beaconsfield zakrztusiła się, jej rodzice wezwali pogotowie ratunkowe. Bali się, że ich córka się udusi. Na karetkę czekać musieli jednak prawie godzinę!

Rodzice próbowali wielokrotnie — wykręcali numer 111 i 999. Nic to jednak nie dało. Na pomoc ratowników medycznych musieli czekać dokładnie 42 minuty. Nie  mając pewności, czy ich dziecko nie zakrztusi się w tym czasie tak, że dopływ powietrza do płuc będzie zahamowany. I w rezultacie umrze.

Ojciec dziewczynki, Leigh Blyth, powiedział: „Byliśmy przerażeni. Spanikowaliśmy całkowicie, kiedy nasze dziecko najpierw nie mogło normalnie oddychać, a potem dostało drgawek”. I dodał: „Boimy się nawet pomyśleć o tym, że mogliśmy stracić Emily w oczekiwaniu na karetkę pogotowia”.

Pogotowie w końcu przyjechało. Dziewczynka została zabrana do szpitala Hull Royal Infirmary. Tam zdiagnozowano u niej ostre zapalenie krtani, które powoduje poważne zwężenie dróg oddechowych i w konsekwencji trudności w oddychaniu.

Rodzice podkreślają, że personel medyczny zachował się niezwykle profesjonalnie i natychmiast prawidłowo zdiagnozował problem. „Udało im się szybko ustabilizować stan naszej córeczki. Problemem nie są ratownicy medyczni, tylko system. To kiedyś skończy się tragicznie dla kogoś, kto, podobnie jak my, mieszka na wsi. Myślę, że ludzie w okolicy powinni zostać poinformowani, że w razie potrzeby na karetkę będą musieli poczekać nieco dłużej niż ci, którzy mieszkają w mieście” — dodał Blyth.

Szef pogotowia ratunkowego przy Yorkshire Ambulance Service NHS Trust, Andy Pippin, przeprosił za zaistniałą sytuację. Poprosił rodziców dziewczynki, by skontaktowali się z pogotowiem bezpośrednio, przekazali swoje uwagi dotyczące tej sprawy. „W ten sposób uda nam się bezpośrednio odnieść do tej sytuacji” — dodał.

Pippin podkreślił również, że priorytetem pogotowia ratunkowego jest niesienie pomocy na najwyższym poziomie wszystkim mieszkańcom regionu. I to tak szybko, jak to tylko możliwe.