W drugim kwartale tego roku, czyli w okresie poprzedzającym referendum w sprawie Brexitu, liczba pracowników z Europy Wschodniej na brytyjskim rynku pracy przekroczyła milion.

Komentatorzy twierdzą, że imigranci obawiali się wyniku referendum, dlatego masowo zaczęli napływać na Wyspy. Chcieli uniknąć utrudnień związanych z wynikiem referendum. Obawiali się najprawdopodobniej także rozpoczęcia procesu wychodzenia UK z Unii Europejskiej i związanych z tym trudności.

Zgodnie z najnowszymi danymi, liczba pracowników z krajów Unii wzrosła w Wielkiej Brytanii w okresie kwiecień — czerwiec 2016 aż o 90 tysięcy. Około 50% z tej liczby to osoby pochodzące z krajów Europy Wschodniej (czyli z Polski, Węgier, Czech, Słowacji, Słowenii, Litwy, Łotwy i Estonii). Dlatego obecnie ich liczba na Wyspach to już ponad milion — a dokładnie 1 007 000.

Oddzielne statystyki opisują natomiast imigrantów z Bułgarii i Rumunii.

W sumie na Wyspach zatrudnienie wzrosło o około 110 tysięcy. 58 tysięcy z tej liczby to obywatele Wielkiej Brytanii. Pozostali — to cudzoziemcy.

W porównaniu do analogicznego okresu w ubiegłym roku, zatrudnienie w Wielkiej Brytanii wzrosło o 606 tysięcy. Niskie jest także bezrobocie (wskaźnik zatrudnienia wynosi 74,5% — najwięcej od 1971 roku, kiedy rozpoczęto prowadzenie pomiarów).

Nie ma jeszcze danych dotyczących poziomu imigracji po referendum dotyczącymi Brexitu. Można jednak spodziewać się, że będą one znacznie odbiegać od danych za drugi kwartał bieżącego roku. Wynik referendum zniechęcił cudzoziemców do przyjeżdżania do UK. Wpłynęły na to także jego konsekwencje, zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie. A wśród nich wzrost antyimigranckich, ksenofobicznych i rasistowskich nastrojów, które wyraża się poprzez coraz częstsze ataki na obcokrajowców. Cierpią nawet dzieci imigrantów. Nie bez znaczenia było także spowolnienie rozwoju ekonomicznego Wielkiej Brytanii oraz słabnący kurs funta szterlinga.