Były przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy twierdzi, że jeśli Wielka Brytanie nie zgodzi się na swobodne przemieszczanie się obywateli państw członkowskich, będzie mogła zapomnieć o dostępie do wolnego rynku.
Herman Van Rompuy jest przekonany o tym, że rozstanie Wielkiej Brytanii z Unią Europejską będzie przebiegać skomplikowanie i nie będzie łatwym procesem. Jego zdaniem UK chce liczyć na taryfę ulgową na rynku europejskim. A Bruksela z pewnością nie zgodzi się na takie rozwiązanie, jeśli Wielka Brytania nie przyjmie zaproponowanych jej rozwiązań, choćby w zakresie swobodnego przepływu obywateli.
W tej sytuacji pojawia się zatem konflikt interesów, zauważa Herman Van Rompuy. I, jak podkreśla, wcale nie chodzi tutaj o ukaranie UK za decyzję podjętą przez jej obywateli w czerwcowym referendum. „Wielka Brytania ma w tej chwili po prostu inne priorytety niż pozostałe państwa członkowskie Unii” — mówi były szef Rady Europejskiej.
Jedną z podstaw Wspólnoty jest swobodne przemieszczanie się obywateli państw członkowskich, pozwalające im także na podejmowanie pracy za granicą. I to właśnie ono było jednym z głównych powodów wycofania się UK z Unii. Teraz Wielka Brytania nie chce obiecać, że pozwoli na to, by obywatele państw członkowskich UE mogli nadal swobodnie pracować na jej terytorium. A jednocześnie chce jak najwięcej korzystać na współpracy z Unią. Bruksela z pewnością nie zgodzi się na takie rozwiązanie.
Jedno jest niemal pewne — na Brexicie najwięcej straci sama Wielka Brytania, a nie Unia Europejska. Prawie połowa brytyjskiego eksportu trafia na rynek europejski, a tylko 16% eksportu unijnego — na rynek brytyjski. To, jak bardzo dotkliwie UK odczuje rozstanie z Unią, zależeć będzie od ostatecznego porozumienia wypracowanego między Londynem a Brukselą.
Wiele zależeć będzie od nowego premiera Wielkiej Brytanii, Theresy May, która nie popierała Brexitu. Jakie decyzje podejmować będzie nowa premier UK?