Wielka Brytania ma nowy pomysł na walkę z tak zwaną turystyką zdrowotną. Zgodnie z nim, każda kobieta, która będzie chciała urodzić dziecko w państwowym szpitalu na Wyspach, będzie musiała pokazać paszport lub inny dokument potwierdzający jej prawo do przebywania w UK.

Kobiety, które nie przedstawią odpowiednich dokumentów, również będą mogły urodzić w państwowym szpitalu. Tyle, że za obsługę personelu medycznego i za przejazd karetką do placówki będą musiały słono zapłacić. Jedynie w przypadkach nagłych i wtedy, gdy zagrożone będzie życie kobiety lub dziecka, nie będzie potrzeby legitymowania się przed porodem.

Zgodnie z obecnymi przepisami, brytyjskie szpitale pobierają opłaty od obcokrajowców, także tych z krajów Unii Europejskiej, jeśli nie mieszkają oni wystarczająco długo w UK, by uzyskać prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej.

Mimo to, jak pokazują statystyki, aż 80% kobiet, które urodziły na Wyspach dziecko, wyjeżdża po porodzie i nie płaci za opiekę medyczną. Właśnie to zjawisko określane jest turystyką zdrowotną w Wielkiej Brytanii.

Inicjatorem walki z takimi zachowaniami jest organizacja St. George’s University Hospitals Fundation Trust, która zrzesza brytyjskie szpitale. Pomysłodawcy nowego prawa w zakresie przyjmowania kobiet na porodówkę są zdeterminowani. Szacuje się bowiem, że każdego roku NHS traci na turystyce zdrowotnej nawet 4,6 mln funtów.

Pomysł wprowadzenia zmian w regulacjach prawnych w tym zakresie spodobał się brytyjskim władzom na tyle, że natychmiast zyskał poparcie Home Office.

Czy konieczność wylegitymowania się przed porodem rozwiąże problem ostatecznie? Kto decydować będzie o tym, kiedy należy zastosować tę procedurę (to znaczy: który przypadek jest nagły na tyle, by nie trzeba było szukać paszportu)?