Tak twierdzi premier Wielkiej Brytanii, David Cameron. Zdaniem polityka, dzieci z ubogich rodzin i te, które należą do mniejszości narodowych, nie mają pełnej świadomości swojej wartości, dlatego trzeba pokazać im, że one także mogą osiągnąć sukces, zrobić karierę i zajść aż na sam szczyt. Premier zasugerował, że wiele dzieci ma problemy z brakiem motywacji i z niskimi aspiracjami, które nie pozwalają im się rozwijać. Dlatego należy im pomóc.
Wypowiedź premiera Wielkiej Brytanii była odpowiedzią na słowa jednego z polityków, który stwierdził ostatnio, że znakomita część wyższych sfer życia publicznego jest zdominowana przez ludzi kształconych zwykle w prywatnych szkołach, posiadających renomę. Cameron zgodził się z tym stwierdzeniem i rozpoczął rozmyślania nad przyczynami takiej sytuacji. Doszedł do wniosku, że niskie aspiracje dzieci z ubogich rodzin są poważnym problemem, z którym trzeba się zmierzyć. Jego zdaniem, podstawą jest silne motywowanie dzieci o takim pochodzeniu do podejmowania aktywnych postaw i uwierzenia w swoje możliwości. Cameron pozwolił sobie także na krytyczną uwagę, że samo prezentowanie postawy negującej różnice społeczne nie wystarczy. Hasła „Równe szanse dla wszystkich” tak naprawdę nie wnoszą niczego nowego. Trzeba podjąć działania, które doprowadzą do rzeczywistego zrównania tych szans. Premier podkreślił, że trzeba w pierwszej kolejności dotrzeć do tych ludzi, nakłonić ich do wiary w swoje możliwości, a następnie pokazać drogę na sam szczyt.
David Cameron chciałby budować system merytokratyczny w Wielkiej Brytanii. W takim systemie wysokie pozycje w społeczeństwie osiąga się nie dzięki pochodzeniu, znajomościom, lecz dzięki posiadanym kompetencjom, umiejętnościom i zdolnościom. Połączenie wrodzonej inteligencji i edukacji miałoby dawać szansę każdemu na wybicie się na szczyt. Powiedział, że Rząd Brytyjski musi działać szybciej i myśleć przyszłościowo, by to osiągnąć. Pytanie – co to oznacza? Czy to nie tylko wielkie słowa? Cameron zaznaczył, że w swojej polityce od dawna dążył do niwelowania różnic wynikających z pochodzenia. Dodał także, że ma już na tym polu pewne sukcesy. Nie sprecyzował jednak, jakie.
Premier Wielkiej Brytanii wielokrotnie podkreślał, że życzyłby sobie kraju tolerancyjnego, w którym niezależnie od koloru skóry, wyznania, przekonań politycznych i wielu innych aspektów, każdy może osiągnąć sukces.
Sam David Cameron otrzymał staranne wykształcenie w jednych z lepszych szkół w kraju. Podobnie wygląda wykształcenie ponad połowy jego gabinetu, w tym wszystkich ministrów i sekretarzy odpowiedzialnych za edukację. Jedynie nieliczni politycy najwyższego szczebla uczęszczali do szkół państwowych. Opozycja zarzuca premierowi, że wydając oświadczenie o braku aspiracji wśród młodych ludzi z ubogich rodzin i reprezentujących mniejszości narodowe znalazł proste wytłumaczenie dla problemu bezrobocia w kraju.
Nic dziwnego, że młodzi ludzie nie mają wysokich aspiracji, wyjeżdżając za granicę. W Polsce przez wiele lat pokutował mit „zmywaka”, który miałby być rzekomo jedyną możliwością podjęcia pracy zarobkowej na Wyspach. Co ciekawe, nawet dzisiaj w dużych gazetach polskich publikowane są artykuły… podtrzymujące to przekonanie! Dziennik.pl na swojej stronie internetowej opublikował materiał, w którym dziennikarz przekonuje, że Polacy tracą kwalifikacje zdobyte podczas studiów w Polsce, wyjeżdżając za granicę. Jest przekonany, że jedyne, co mogą tam robić, to pracować „na zmywaku” właśnie. Autor jest przekonany o tym, że ludzie tracą bardzo szybko aspiracje i w rezultacie godzą się pracować w zamian za niewielkie wynagrodzenie. Jak jest w rzeczywistości? Czy redaktor dziennika.pl ma rację?
Źródła: http://gospodarka.dziennik.pl/;
http://www.telegraph.co.uk/news/politics/