Liczba osób pobierających na Wyspach zasiłek dla bezrobotnych zdecydowanie spadła. Stopa zatrudnienia jest jednocześnie najwyższa od lat 70. ubiegłego stulecia. Eksperci są jednak ostrożni w ocenach tej sytuacji.
Liczba osób pobierających zasiłek dla bezrobotnych na Wyspach spadła w porównaniu z czerwcem o prawie dziewięć tysięcy. To doskonała wiadomość. Tym bardziej, że eksperci spodziewali się tendencji odwrotnej i wzrostu tej liczby o około dziesięć tysięcy osób.
W drugim kwartale bieżącego roku stopa zatrudnienia wynosiła natomiast 74,5 proc. To najwyższy odsetek od chwili rozpoczęcia notowań, czyli w 1971 roku. Liczba osób zatrudnionych (niezależnie od formy tego zatrudnienia) wzrosła zatem w porównaniu do pierwszego kwartału bieżącego roku o ponad 170 tysięcy osób.
Może to oznaczać, że brytyjscy pracodawcy wyjątkowo dobrze zareagowali na informację o tym, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską oraz na słabnący z każdym dniem kurs funta szterlinga.
Mimo to eksperci ostrożnie podchodzą do tej sytuacji. Twierdzą, że jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by ocenić, czy brytyjski rynek pracy poradził sobie z ewentualnymi skutkami Brexitu.
John Philpott, dyrektor firmy The Job Economist, twierdzi, że wzrost zatrudnienia w Wielkiej Brytanii może świadczyć o zbliżającej się burzy na rynku. Dlatego powinien raczej niepokoić niż cieszyć.
Podobnego zdania jest Chris Hare z firmy Investec. Ekspert sądzi, że bezrobocie w najbliższych miesiącach nadal będzie rosnąć. I, w jego opinii, będzie to zupełnie zrozumiałe, bo gospodarka na Wyspach zwalnia w związku z planowanym wyjściem z Unii. Wpływ na to ma również niepewność związana z tym, jak Brexit wpłynie na gospodarkę. W tym także na sam rynek pracy. W związku z opuszczeniem Wspólnoty przez UK z kraju wyjedzie przecież mnóstwo specjalistów. Nie wszystkich z nich uda się zastąpić Brytyjczykami.
A może rzeczywiście Brexit nie wpłynie aż tak mocno na brytyjską gospodarkę? Najbliższe miesiące pokażą, czy eksperci mają rację w swoich pesymistycznych ocenach sytuacji.