Jeśli artykuł 50. traktatu Unii Europejskiej zostanie uruchomiony w przyszłym roku i do Brexitu dojdzie najpóźniej w 2019 roku, około 590 tys. obywateli państw unijnych mieszkających na stałe w UK nie zdąży z uzyskaniem rezydentury.

Taką informację przekazali eksperci niezależnego think tanku Social Market Foundation. Oznacza to, że prawie 600 tys. osób straci nagle prawo do mieszkania i legalnego podejmowania pracy na Wyspach.

Aby otrzymać rezydenturę stałą lub obywatelstwo Wielkiej Brytanii, należy spełnić określone kryteria. Jednym z nich jest okres przebywania na Wyspach, który musi być odpowiednio długi. Dlatego też w obecnej sytuacji cudzoziemcom, którzy chcieliby pozostać w Wielkiej Brytanii także i po jej wyjściu z Unii Europejskiej, nie pozostaje nic innego, jak tylko liczyć na to, że Brexit nastąpi jak najpóźniej. To akurat dość prawdopodobne, że dojdzie do niego nie prędzej niż z końcem 2019 roku. W tej chwili brytyjscy urzędnicy państwowi pogrążeni są w chaosie administracyjnym, brakuje także wyszkolonych negocjatorów politycznych, którzy z imieniu UK rozmawialiby z Brukselą.

Obecnie na Wyspach przebywa około 3,6 mln obywateli państw unijnych. Jak podali eksperci Social Market Foundation, jeśli do uruchomienia artykułu 50. dojdzie pod koniec 2017 roku — czyli tak, jak powszechnie się przyjmuje — tylko 3 mln z tej liczby spełniać będzie wymagania konieczne podczas ubiegania się o obywatelstwo. W tej sytuacji co najmniej 590 tys. Europejczyków nie będzie mieć prawa do przebywania na Wyspach.

Nadal nie ma pewności co do ich dalszego losu w UK. Premier Theresa May wydała jakiś czas temu kilka uspokajających komunikatów w tej sprawie. Ale nie zawierają one zbyt wielu konkretnych informacji.

Warto podkreślić ponadto, że nawet jeśli Wielka Brytania w jakiś sposób umożliwi nadanie statusu rezydenta lub otrzymanie obywatelstwa wszystkim imigrantom z Unii, to machina biurokratyczna może nie unieść tak olbrzymiego napływu wniosków. Obecnie rocznie w sprawie rezydentury zapada około 25 tys. decyzji. Szacuje się, że nawet przy zwiększeniu mocy przerobowych urzędników, wydanie decyzji w sprawie wszystkich imigrantów zajęłoby… ponad sto lat.