hull.plLokalne władze z East Riding w Yorkshire planują zamknąć nielegalne osiedle przyczep kempingowych, gdzie mieszkają Polacy oraz Litwini pracujący na pobliskiej plantacji truskawek. Powód? Właściciel nie ma pozwolenia na budowę. On sam jednak twierdzi, że żadnego pozwolenia nie potrzebuje, bo… w przyczepach nie ma wody ani elektryczności – informuje goniec.com.

Farma należąca do Chrisa Hoggarda to 10 hektarów truskawek. Przy zbiorach pracujowali głównie sezonowi robotnicy z Polski i Litwy. Mieszkają w przyczepach kempingowych ustawionych nieopodal pola. W sezonie żyją nawet po 12 w jednym z 30 wozów. Nie mają bieżącej wody ani prądu.

W ubiegłym roku po skargach okolicznych mieszkańców na farmie pojawili się kontrolerzy z Gangmasters Licensing Agency. Po ich wizycie Hoggardowi cofnięto licencję, stwierdzono też, że powinien mieć pozwolenie na budowę osiedla przyczep. Na tej podstawie miejscowe władze mają lada dzień wydać nakaz likwidacji „taboru”.

– Ta farma rozrosła się w ciągu półtora roku. Wcześniej było tam tylko kilka wozów kempingowych, teraz jest ich ponad 30. Ludzie mieszkają tam w skandalicznych warunkach – mówi Peter Jackson z miejscowego samorządu. Jego zdaniem wykonanie nakazu zamknięcia nielegalnego osiedla przyczep kempingowych może zająć nawet rok.

Zupełnie inaczej sprawę widzi sam właściciel farmy. – Hodujemy tu truskawki i zatrudniamy obcokrajowców do zbiorów już od 1991 roku i nigdy nie było z tym żadnego problemu. Nie słyszałem też nigdy, żeby ktokolwiek potrzebował pozwolenia na budowę kempingu – dodaje.

Jego zdaniem warunki, w jakich mieszkają Polacy i Litwini także nie powinny budzić zastrzeżeń, a nawet przemawiają na jego korzyść – To tymczasowe schronienie dla robotników, jeśli w polu zaskoczy ich deszcz. Nie ma tam nawet elektryczności i bieżącej wody – zapewnia, dodając, że nie robi nic złego – napisał „Goniec”.

 

www.goniec.com
Fot. www.gurosiksberryplantation.com