Dla wielu mieszkanców Wielkiej Brytanii święta to nie tylko czas świętowania z rodziną i przyjaciółmi przy wspólnym stole. Od lat do tradycji należą również poświąteczne wyprzedaże.
Tradycyjny szał zakupów
Niektórzy w sklepowych kolejkach zaczęli ustawiać się zaraz po północy. Tak było np. w centrum handlowym St Stephen, którego drzwi otworzyły się o 6 rano. Paul Watson, pracownik ochrony, komentował: „Centrum od rana było ekstremalnie zatłoczone i z każdą godziną robiło się jeszcze tłoczniej. Byli ludzie, którzy stali w kolejnkach od wczesnych godzin rannych po to, żeby jako pierwsi mogli wejść do sklepów, kiedy się otworzą”. (cyt. za: thisishullandeastriding.co.uk)

Co składania Brytyjczyków do takiego zachowania? Dla 48-letniej Sandry i jej męża poświąteczne wyprzedaże to nie tylko możliwość kupienia prezentów na przyszły rok, ale przede wszystkim świetna zabawa i nowa, świąteczna tradycja. Dla innej rodziny z dwójką dzieci zaś poświąteczne szaleństwo to sposób na optymalizację wydatków.

„Nowa, świecka tradycja” to świetna wiadomość dla właścicieli sklepów. Chociaż pracownicy narzekają na tłumy i bałagan, to sklepy zarabiają krocie dzięki tym wyprzedażom, a także dzięki voucherom, które klienci otrzymali w prezentach świątecznych. Świąteczna atmosfera trwa i wszyscy zdają się być zadowoleni.


Źródło: www.thisishullandeastriding.co.uk