Brytyjskie służby zatrzymały polskiego kierowcę samochodu ciężarowego, który przypłynął do Hull promem z Rotterdamu. Okazało się, że w kabinie samochodu posiadał paralizator. A w Wielkiej Brytanii urządzenie to uważane jest za broń. I nie można go posiadać.

Krystian Mieloch do Hull przypłynął promem 20 grudnia ubiegłego roku. 39-latek przewoził w kabinie samochodu latarkę z wbudowanym paralizatorem. Posiadanie takiej broni jest w Wielkiej Brytanii nielegalne. Mężczyzna nie wiedział jednak o tym, dlatego nie zgłosił celnikom, że w samochodzie wwozi do UK paralizator.

Służby celne musiały podjąć w tej sytuacji zdecydowane kroki — postanowiono skierować wniosek o ukaranie polskiego kierowcy. Mieloch nie mógł opuścić Wielkiej Brytanii, dopóki nie zobowiązał się, że wróci na Wyspy, aby usłyszeć wyrok. Rozprawa odbyła się pod koniec maja. Brytyjski sędzia wydał wyrok: dziewięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na półtora roku.

Krystian Mieloch próbował bronić się podczas postępowania. Jak twierdził, nie miał zamiaru nigdy używać paralizatora do ataku. „Przewoziłem go jedynie w celach obronnych” — tłumaczył.

Posiadanie paralizatorów jest w Wielkiej Brytanii zakazane — podobnie jak w wielu innych krajach Europy, w tym we Francji, w Belgii, w Danii czy w Holandii. Broń taką można natomiast posiadać w Polsce czy w Niemczech.

Przed wjazdem do danego kraju warto dokładnie zapoznać się z obowiązującym prawem i zwrócić szczególną uwagę na różnice. Zgodnie ze znaną maksymą, nieznajomość prawa szkodzi. I w żadnym wypadku nie może być podstawą do uniewinnienia za złamanie obowiązującego w danym miejscu porządku prawnego.