W czwartek Wysoki Sąd w Londynie wydał orzeczenie, zgodnie z którym rząd UK nie ma prawa rozpocząć procedury wychodzenia z Unii Europejskiej bez zgody parlamentu.
Dotychczas nie było wiadomo, czy zgodnie z prawem rząd może rozpocząć proces Brexitu i uruchomić art. 50. traktatu o Unii Europejskiej bez zgody bez uzyskania zgody parlamentu na działanie w tym zakresie. O sprawie informowaliśmy już jakiś czas temu. Teraz jest już orzeczenie Wysokiego Sądu w Londynie w tej sprawie. Sąd postanowił, że o uruchomieniu artykułu powinien zdecydować parlament.
Brytyjska premier Theresa May przekonywała dotychczas, że zgoda parlamentu nie jest konieczna, bo naród wyraził już swoją wolę w czerwcowym referendum. „Brexit znaczy Brexit” — mówiła, sugerując, że klamka w tej sprawie już zapadła.
Pozew w sądzie złożyli obywatele Wielkiej Brytanii. Część z nich mieszka za granicą i prowadzi taki tryb życia, który wymaga częstego przekraczania granicy UK. Wyjście z Unii Europejskiej może im to utrudnić.
Rząd będzie odwoływać się od wyroku. Ale jeśli przegra, nad tym, czy w ogóle dojdzie do Brexitu, zagłosują jeszcze obie izby parlamentu. Apelację w tej sprawie rozpatrywać będzie jeszcze w tym roku brytyjski Sąd Najwyższy. Wiadomo jednak, że orzeczenie zostanie wydane nie wcześniej niż w styczniu 2017.
Jeśli zatem Sąd Najwyższy nie podważy wydanego właśnie wyroku w sprawie roli parlamentu w procedurze uruchomienia artykułu 50. traktatu o Unii Europejskiej, posłowie będą mogli zablokować Brexit. Komentatorzy są jednak raczej zgodni co do tego, że parlamentarzyści nie zdecydują się na taki krok. I to pomimo faktu, iż większość z nich popiera członkostwo UK w Unii Europejskiej. Nie odważą się jednak sprzeciwić woli narodu, która wyrażona została w czerwcowym referendów. Wówczas 52% Brytyjczyków zagłosowało za wyjściem ze Wspólnoty. Nie liczmy zatem na to, że do Brexitu nie dojdzie. To mało prawdopodobne. Wielce prawdopodobne jest natomiast to, że do uruchomienia artykułu 50. dojdzie nieco później niż początkowo zakładano.