Coraz więcej mówi się o zmianach gospodarczych, które widać już w Wielkiej Brytanii. Wielki kryzys ekonomiczny dobiegł końca, dając nadzieję na więcej miejsc pracy, wyższe zarobki i lepsze jutro wielu mieszkańcom Wysp. Okazuje się jednak, że – z perspektywy zwykłego Brytyjczyka – wcale nie jest tak różowo.
Organizacja 4Children przeprowadziła badania, które pokazały jasno – prawie połowa (46%) osób zamieszkujących Wielką Brytanię sądzi, że życie na Wyspach stało się o wiele trudniejsze niż jeszcze 30 lat temu, informuje portal MSN UK. 51% sądzi natomiast, że w latach 60. XX wieku żyło się jeszcze lepiej.
49% ankietowanych jest zdania, że politycy najwyższego szczebla powinni robić więcej, by poprawić jakość życia przeciętnego mieszkańca Wielkiej Brytanii.
Inne badanie, przeprowadzone przez YouGov, pokazało natomiast, że niemal połowa Brytyjczyków (49%) obawia się o przyszłość dzisiejszego najmłodszego pokolenia. Ludzie ci sądzą, że dzieci będą miały wiele problemów w przyszłości – będzie im ciężej niż ich rodzicom czy dziadkom w czasach młodości. Zaledwie 18% ankietowanych wykazuje optymizm sądząc, że dzisiejsza młodzież będzie miała różową przyszłość i więcej perspektyw, niż ich rodzice kilkadziesiąt lat temu. 22% sądzi natomiast, że nic się nie zmieni.
Dyrektor fundacji 4Children, Anne Longfield powiedziała, że partie polityczne doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ważny będzie głos rodzin brytyjskich, oddany podczas przyszłorocznego głosowania. Zauważyła, że w sytuacji, gdy połowa społeczeństwa oczekuje od polityków zmian, które doprowadzą do poprawienia się standardu życia na Wyspach, władze powinny podjąć radykalne działania, które wprowadziłyby takie zmiany. Longfield podkreśliła także, że rodziny zamieszkujące Wielką Brytanię będą bacznie przypatrywać się postępowaniu partii politycznych (za MSN UK).
Okazuje się zatem, że polityka prorodzinna może być kluczem do sukcesu podczas nadchodzących wyborów w Wielkiej Brytanii – pod warunkiem, że będzie realizowana skutecznie i nie pozostaje jedynie elementem programu wyborczego, który nigdy nie doczeka się wcielenia w życie.
Longfield twierdzi, że dbanie o brytyjskie rodziny powinno być priorytetem każdego polityka. Zauważa także, że partie polityczne stoją przed dużym wyzwaniem – muszą dostrzec, że model rodziny powoli się zmienia, i jest to tendencja nie tylko brytyjska, lecz globalna, ogólnoświatowa.
Niewątpliwie, najbliższe miesiące to najlepszy czas do działania. Rodziny zamieszkujące Wyspy będą z pewnością bacznie obserwować poczynania polityków. Dzięki temu będą wiedzieć, na kogo oddać głos w przyszłym roku.
Fundacja 4Children tymczasem już opracowała manifest skierowany do przyszłego rządu, w którym zawarto postulaty dotyczące sposobu realizowania polityki prorodzinnej w Wielkiej Brytanii. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez MSN UK, fundacja domaga się w nim na przykład tego, by szkoły były czynne w godzinach 08:00 – 18:00 (tak, by dzieci dłużej mogły przebywać w placówce pod opieką nauczycieli do momentu odebrania przez rodziców).
Przyznać trzeba, że polityka ukierunkowana na dobro rodziny – podstawowej jednostki budującej społeczeństwo, powinna być priorytetem każdego rządu, nie tylko brytyjskiego. Miejmy nadzieję, że politycy szybko to zrozumieją i zaczną podejmować działania zmierzające do zapewnienia nam i naszym dzieciom lepszego jutra.
Źródło: http://news.uk.msn.com