Tysiące osób kupiło używane samochody z długami poprzednich właścicieli. Problem narasta, a nie zawsze można sprawdzić, czy auto nie jest obarczone zobowiązaniami finansowymi.
Kupujesz auto? Możesz zapłacić za długi
Coraz częściej zdarza się, że samochody są zabierane bezpośrednio z podjazdów nowych właścicieli, którzy nie wiedzieli o długach w momencie zakupu. Citizens Advice obawia się, że liczba przypadków tej „legalnej kradzieży” będzie rosła, ponieważ coraz więcej osób zaciąga pożyczki na samochody. Przewiduje się, że w tym roku takich pożyczek będzie łącznie 60.000 – o 61% więcej niż w 2011r. Zazwyczaj kwota, o jaką upominają się pożyczkodawcy od nowego właściciela, nie przekracza £1.000, zdarzały się jednak przypadki, kiedy sportowe auta były zapożyczone nawet na £50.000.

Chodzi o tzw. logbook loans, w których auta stanowią zabezpieczenie szybkiej pożyczki. Normalnie, właściciele samochodów mogą nimi jeździć tak długo, jak spłacają pożyczkę. Kiedy jednak przestają to robić, firma pożyczkowa odbiera im pojazd. Problemy zaczynają się, gdy pożyczkobiorca sprzeda samochód zanim spłaci pożyczkę. Teraz Citizens Advice domaga się zmiany prawa, które uniemożliwiłoby przypisanie długu do samochodu, ale do osoby, która go zaciągnęła.

Zgodnie z obowiązującym prawem, nowy właściciel samochodu odziedzicza dług i ma obowiązek go spłacić – w przeciwnym wypadku traci auto. Jedna piąta osób, która zgłasza się z podobnym problemem do organizacji, swoje auto już straciła. Niektórzy obawiając się utraty po prostu spłacają czyjeś zobowiązania. Citizens Advice informuje, że 63% z pytanych o to 874 kierowców nie sprawdziło, czy kupowane z drugiej ręki auto ma jakieś długi. 44% nigdy wcześniej nie słyszało nawet o logbook loans. Niestety, takie sprawdzenie nie zawsze jest darmowe, a często i tak o pożyczce można dowiedzieć się dopiero, gdy jest już za późno.

W zeszłym miesiącu FCA (Financial Conduct Authority) zagroziło firmom udzielającym tego typu pożyczek, że jeśli „drastycznie” nie zwiększą swoich standardów, stracą prawo do działania. Z badań wynika, że wiele firm nie sprawdza zdolności kredytowej swoich klientów lub robi to w mało zaawansowany sposób. Niektórzy klienci byli wręcz zachęcani do manipulowania swoimi dochodami, by móc dostać wyższą pożyczkę. Co więcej, niektórzy z pożyczkodawców zachowują się w sposób bardzo agresywny. Jednemu z nowych właścicieli aut grożono nawet śmiercią.

Teraz specjalna rządowa komisja przyjrzy się tej sprawie.

Źródło: www.dailymail.co.uk