Kolejna podwyżka cen w tanich liniach lotniczych. Tym razem niespodziankę zaserwował nam Wizz Air. Węgierski przewoźnik z dniem 4 października na stałe zmniejsza dopuszczalne wymiary bagażu podręcznego.
Nowe zasady będą obowiązywały przy rezerwacjach na przeloty po całej Europie po 24 października br.
Już od kilku miesięcy Wizz Air testował swój pomysł, który polegał na pobieraniu opłaty za bagaż podręczny wnoszony przez pasażerów na pokład samolotu. Węgierski przewoźnik jako pierwszy na świecie wpadł na pomysł, by dokonać rozróżnienia bagażu podręcznego na mały i duży, a takze pobierać opłaty za ten większy. Jak to wygląda w praktyce? Mniejszy bagaż podręczny, nie podlegający opłacie, nie może przekroczyć wymiarów: 42x32x25 cm. Natomiast większy bagaż, od 4 października obłożony opłatą w wysokości 45 zł, nie może mieć większych wymiarów niż: 56x45x25 cm. Znaczy to ni mniej, ni więcej, że walizki, do tej pory używane przez podróżnych jako bagaż podręczny (darmowy, oczywiście), od tego miesiąca będą traktowane jako bagaż podręczny o większych wymiarach, a więc podlegający opłacie.
Duży bagaż podręczny – to taki, którego rozmiary mieszczą się pomiędzy 42x32x25 cm a 56x45x25 cm. Za taki bagaż pasażer będzie musiał uiścić opłatę: 45 zł w przypadku rezerwacji biletu online; ok. 95 zł, jeśli opłata za bagaż uiszczona będzie na lotnisku, przy odprawie biletowo – bagażowej. W przypadku wybrania większego bagażu podręcznego nie obowiązuje limit wagowy, ponadto pasażerowie zostaną wpuszczeni do samolotu przed posiadaczami „zwykłego” bagażu.
Mały bagaż podręczny – to bagaż bezpłatny, o ile jego waga nie przekroczy 10 kg. Założenie pomysłodawców jest takie, by mieścił się on pod fotelem przed pasażerem. Oznacza to, że osoby lecące jedynie z małym bagażem podręcznym zabrać mogą ze sobą ok. 23% mniej bagażu niż dotychczas.
Jakie stanowisko w tej sprawie zajmuje Wizz Air? Tłumaczy się chęcią polepszenia komfortu podróży, a także szybszym boardingiem.
Kolejny twórczy pomysł do długiej już listy opłat dodatkowych. Tanie linie lotnicze już dawno przestały być tanie. Może kolejną zmianą będzie zmiana nazwy na „drogie linie lotnicze”?