Pięcioletnia dziewczynka połknęła jakiś czas temu baterię. Niewielką, do zegarka. Lekarzom nie udało się jej uratować. Bo zbliżał się weekend, nie miał kto podjąć odpowiednich decyzji. A potem było już za późno. Specjaliści ostrzegają — baterie to śmiertelne zagrożenie dla naszych dzieci.
Prasa, zarówno brytyjska, jak i polska, co jakiś czas donosi o przypadku połknięcia przez małe dziecko baterii. Większość z tych historii kończy się tragicznie — lub niewiele brakuje, żeby się tak skończyła. Ostatnio o podobnej sprawie napisała Gazeta Wyborcza. W artykule autorka Judyta Watoła napisała o historii pięcioletniej dziewczynki, która tuż przed weekendem połknęła baterię zegarkową. Trafiła do szpitala, ale lekarze nie podjęli odpowiednich działań, czekając, aż dziecko w sposób naturalny wydali baterię. „Dziewczynka wymiotowała, bolało ją. W poniedziałek z jej ust nagle polała się krew. Wtedy dopiero przewieziono ją do specjalistycznego szpitala dziecięcego. Za późno. Stan dziecka był dramatyczny. Przepalony przełyk i aorta. Lekarze zbiegli się do ratowania, próbowali wszystkich sposobów, jakie tylko mieli do dyspozycji.
Operacja kardiochirurgiczna, podłączenie do ECMO – urządzenia zastępującego jednocześnie pracę serca i płuc, a potem próba załatania przepalonej aorty. Godziny nadludzkiego wysiłku, setki tysięcy złotych.
Wszystko na nic. Dziewczynki nie udało się uratować. Powstała dziura w aorcie na styku z przełykiem, w pobliżu miejsca, z którego odchodzą naczynia krwionośne do mózgu. Mózg pozbawiony tlenu umarł” — pisze Watoła.
Problem z brakiem lekarzy specjalistów w szpitalach w ciągu weekendów jest powszechnie znany i dotyczy zarówno Wielkiej Brytanii, jak i Polski. Ale w tej historii jest jeszcze jeden wątek — ważniejszy. To szkodliwość baterii, które po przedostaniu się do przełyku mogą wyrządzić nieodwracalne szkody, a nawet — jak w opisywanej w Gazecie Wyborczej historii — doprowadzić do śmierci. Brytyjscy lekarze regularnie ostrzegają rodziców i proszą ich o to, by jak najszybciej interweniowali u specjalisty, jeśli dojdzie do połknięcia.