Przedstawiciele Federation of Small Businesses (FSB) zwrócili się do magistratu w Hull z prośbą o zrekompensowanie strat finansowych wynikających ze spadku sprzedaży w sklepach położonych w remontowanym od roku centrum Hull.
Przedsiębiorcy posiadający sklepy czy salony usług w centrum miasta twierdzą, że w tej chwili wiele miejsc pracy, które tworzą, jest zagrożonych. W wielu przypadkach istnienie całych firm wisi na włosku. Ich właściciele wystosowali zatem wniosek z prośbą o zrekompensowanie im strat finansowych wynikających z „rocznego olbrzymiego ograniczenia handlu”.
Szef lokalnego oddziału Federation of Small Businesses, John Olivant: „Miejsca pracy są obecnie zagrożone, bo liczba klientów wielu małych sklepów w centrum miasta spadła do poziomu, który nie jest w stanie zapewnić im przetrwania. Rozumiemy potrzebę wyremontowania centrum Hull w związku z kampanią 2017 City of Culture, ale odpowiedzialność za skutki tak długotrwałych prac remontowych powinno ponosić całe miasto, a nie lokalni przedsiębiorcy”.
Właściciel sklepu Brookes Menswear przy King Edward Street skarży się, że swój biznes prowadzi w tym miejscu już od 14 lat: „Tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy musiałem dołożyć do niego 12 tys. funtów z własnej kieszeni. Gdybym tego nie zrobił, już by mnie tu nie było” — mówi przedsiębiorca i dodaje, że najpewniej sklep zamknąłby gdzieś w okresie Bożego Narodzenia.
Władze miasta próbowały zrekompensować przedsiębiorcom problemy wynikające z długotrwałych remontów obniżając o kilka procent podatek, jaki ci muszą odprowadzać w związku z prowadzeniem działalności. „— Ta niewielka redukcja to tylko kropla w morzu potrzeb. To niczego nie zmienia” — mówi właściciel Brookes Menswear. I dodaje: „— Tu nie chodzi tylko o moją firmę, lecz o wielu innych przedsiębiorców, którzy przez wiele lat pracowali na to, do czego udało im się dojść. A teraz w ciągu kilku miesięcy upaść może wszystko, co udało się osiągnąć przez kilkanaście lat ciężkiej pracy”.