Pokemon Go to aplikacja na telefon, która pozwala na chwytanie pokemonów. Aby móc je złapać trzeba jednak wyjść z domu. I tu zaczyna się problem. Gracze chwytają dziwne stworzenia nawet w miejscach o dużej wadze historycznej.
Pokestopy to miejsca, które szczególnie przyciągają graczy w Pokemon Go. Dlaczego? Bo można przy nich chwytać te stworzenia oraz zdobywać przedmioty potrzebne w grze i służące do łapania pokemonów. Niestety, zdarza się, że pokestopy pojawiają się w miejscach co najmniej niestosownych, by grać w nich w tak infantylną grę, chodząc przy tym z nosem zanurzonym w ekranie telefonu. Jednym z takich miejsc jest Hornsea Memorial Gardens, gdzie znajdują się aż trzy pokestopy.
Ogrody Hornsea Memorial Gardens to miejsce, którego celem jest upamiętnienie żołnierzy poległych w obu wojnach światowych, a także w innych wojnach, takich jak te w Afganistanie czy w Iraku. Burmistrz Hornsea Lee Walton przypomniał, że to miejsce, w którym w ciszy należy oddać się kontemplacji.
Narzekają także mieszkańcy tej okolicy, którzy zgorszeni są zachowaniem niektórych graczy. Twierdzą ponadto, że ludzie grający w Pokemon Go często hałasują, pozostawiają po sobie masę śmieci i generalnie nie zważają na potrzeby mieszkańców.
Problem z graczami Pokemon Go, którzy pojawiają się w niestosownych miejscach i próbują w nich łapać pokemony ma także Polska. Mniej więcej w połowie lipca pojawiły się doniesienia o tym, że pokemony pojawiają się w muzeum w Auschwitz-Birkenau. Wtedy natychmiast zareagowała dyrekcja placówki. Do producenta gry wystosowano oficjalne pismo z prośbą o ich usunięcie.
„Działanie tego typu gier w Miejscu Pamięci Auschwitz narusza pamięć ofiar tego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Jest bez wątpienia niestosowna” — mówił Bartosz Bartyzel z Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Czy władze Hornsea również poradzą sobie w podobny sposób z graczami Pokemon Go? A może to tylko niewinna zabawa i nie powinniśmy zwracać na to uwagi?