Niedobór kierowców ciężarówek w UK spowodował, że niektóre supermarkety reklamują pracę na drogach, a oferowane pensje w tej branży sięgają prawie 57,000 funtów rocznie.
Firmy transportowe ostrzegają, że brakuje około 100 000 kierowców! Spowodowane jest to m.in tym, że tysiące kierowców z Europy wschodniej wyjechało podczas pandemii i już do pracy nie powróciło. Dodatkowym powodem jest także przejście sporej liczby pracowników na emeryturę. Średni wiek kierowcy ciężarówki w Wielkiej Brytanii wynosi 55 lat.
Według doniesień prasowych, firma logistyczna Gist, która zaopatruje Tesco, M&S, Aldi, Morrisons i Ocado, oferuje roczne wynagrodzenie do 56,674 funtów dla kierowców LGV.
Niedobór personelu dostawczego spowodował, że Waitrose podniósł płace do 53,780 funtów plus solidna premia 1,000 funtów na początek.
Sieć supermarketów twierdzi, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy podniosła wynagrodzenie dla kierowców ciężarówek średnio o 7,000 funtów.
Kierowca ciężarówki zarabiający 53 780 funtów rocznie zarabiałby więcej niż średnia pensja nauczycieli szkół średnich (40 880 funtów), prawników (43 190 funtów) i architektów (42 930 funtów).
Szefowie Road Haulage Association twierdzą, że „znaczne” podwyżki płac oferowane przez firmy potrzebujące nowych kierowców mogą zmusić szefów supermarketów do przeniesienia kosztów na klientów.
Detaliści i sieci restauracji, w tym Nando’s i McDonald’s, ucierpieli z powodu niedoborów produktów, ponieważ pakowacze mięsa i inni producenci również borykają się z poważnymi brakami pracowników.
Rząd wprowadził w grudniu program wiz dla pracowników sezonowych dla 30 000 pracowników, głównie na sezon letniego zbioru owoców, ale przetwórcy mięsa zostali wykluczeni.
Rod McKenzie, dyrektor zarządzający ds. polityki i spraw publicznych w Road Haulage Association, powiedział, że niedobór kierowców wymaga pilnych działań rządu, a firmy oferują lepsze zachęty i umowy płacowe, aby zabezpieczyć potencjalnych rekrutów.
„Z pewnością pensje kierowców rosną, często o dość znaczne kwoty” – powiedział. „To z kolei jest kosztem, który trzeba będzie przerzucić, a biorąc pod uwagę niskie marże większości przewoźników oznacza to, że ich stawki dla klientów będą musiały wzrosnąć.
„To z kolei może oznaczać, że więcej z nas będzie płacić wyższe ceny za towary, usługi i zakupy – w tym ceny żywności – w przyszłości”.