„Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła.”
Co robią przykładne gospodynie domowe w środę poprzedzającą Tłusty Czwartek – pytać nie trzeba. Wiadome jest też, co te same panie robią w sam Tłusty Czwartek. „Jeszcze jeden, kochanie? A może teraz z konfiturą?”. Szczęśliwi małżonkowie rozpływają się w szczęściu i słodkim tłuszczyku kapiącym z kolejnego konsumowanego pączka.

Pączusia?
Oficjalne źródła podają, że Tłusty Czwartek jest świętem wywodzącym się ze starożytności, jednak dawniej kojarzono ten dzień raczej z odejściem zimy. Przygotowywane na ten dzień pączki niewiele miały wspólnego z tymi, które pieczemy i jemy współcześnie – różniły się zarówno ciastem, które było twarde i słone, jak i nadzieniem (najczęściej słonina).

Od około XVI wieku na polskich stołach goszczą pączki w wersji słodkiej. Tradycyjny pączek ma nadzienie z własnoręcznie utartych płatków róży, jednak dla tych, którzy preferują inne smaki, za nadzienie może posłużyć: budyń, dżem, likier advocat, twarożek. Każdy ma swój ulubiony smak. Oprócz pączków w Tłusty Czwartek jemy faworki, oponki czy tzw. róże karnawałowe. Najlepiej smakują te usmażone we własnej kuchni, jednak dla tych, którym nie po drodze ze sztuką kulinarną, pozostają polskie sklepy, bardzo dobrze zaopatrzone w słodko – tłusty towar.

Mówią, że w Tłusty Czwartek można jeść do woli, nie liczyć kalorii i konsekwencji, nacieszyć się słodkościami przed nadchodzącym Wielkim Postem. A co na to powie redakcja hull.pl? Smacznego! Jedzcie na zdrowie i poprawę nastroju! To w końcu jeden dzień w roku!