Polacy, którzy przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii w celu podjęcia obiecanej pracy, nierzadko rozczarowują się – na miejscu nie ma dla nich bowiem żadnego zatrudnienia. Problemem jest nie tylko sam fakt, że zostali oszukani, lecz to, że nie mają dachu nad głową, środków do życia ani (często) pieniędzy na bilet powrotny do Polski. Wywiad na ten temat z Anną Grzybowską oraz Piotrem Zawalichem przeprowadziło BBC na swojej lokalnej antenie.
Oszukani Polacy pozostają bez zatrudnienia
Anna Grzybowska z Humber All Nations Alliance powiedziała, że niektóre agencje pośrednictwa pracy kierują Polaków z innych części Wielkiej Brytanii właśnie do regionu Humber. Ekspertka zwróciła uwagę na fakt, że agencje te działają na niekorzyść bezrobotnych, którzy poszukują u nich pomocy. Okazuje się bowiem, że kierują ludzi do podjęcia pracy, która nie istnieje. Grzybowska przyznała, że spotkała niedawno ludzi, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii w celu poszukiwania nowej pracy, najpierw w Szkocji. Uiścili wymagane przez biuro pośrednictwa pracy opłaty, przekonani, że wszystko będzie przebiegać zgodnie z planem. Na miejscu okazało się jednak, że obiecana praca nie istnieje. Polacy zostali przekierowani do Hull, gdzie mieli bez trudu znaleźć zatrudnienie. Tutaj jednak również okazało się, że nie ma żadnej pracy.

Piotr Zawalich, właściciel agencji nieruchomości Poles Apart, który pracuje na co dzień z imigrantami z Europy Wschodniej, przede wszystkim z Polski, podkreśla w wywiadzie przeprowadzonym na antenie BBC, że podobne przekręty mają miejsce w zasadzie każdego dnia. Piotr Zawalich, który do Wielkiej Brytanii przyjechał niemal piętnaście lat temu, sam musiał zmierzyć się z taką sytuacją. Zawalich opowiada, że obiecano mu pracę na Wyspach. Aby załatwić wszelkie formalności związane z zatrudnieniem, musiał uiścić określone opłaty (jeszcze w Polsce). Kiedy wraz z grupą Polaków przybył do Wielkiej Brytanii, do Londynu, na dworzec autobusowy Victoria Coat Station, okazało się, że nikt na nich nie czeka. Po godzinach prób połączenia się telefonicznie z przedstawicielami agencji ostatecznie zjawili się oni na miejscu i… poprosili o więcej pieniędzy. Polacy odmówili. Pomimo tego, zostali zabrani przez przedstawicieli agencji pośrednictwa pracy autobusem do Birmingham. Nie mieli pojęcia, gdzie się znajdują, nie mieli pracy, nie mieli kontaktu ze światem. Piotr Zawalich podkreśla również, że jako jedyny z grupy ponad dwudziestu Polaków posługiwał się językiem angielskim. Przyznaje, że czuł się załamany całą sytuacją, pomimo, że był dziewiętnastolatkiem, który w jakimś stopniu znał angielski i miał szansę odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Reszta Polaków była starsza – to ludzie często po czterdziestce, którzy pozostawili swoje rodziny w Polsce i przyjechali w poszukiwaniu pracy, mającej pozwolić im zarabiać więcej niż dotychczas, i pracy, dzięki której ich życie stanie się lepsze. Zawalich przypomina sobie, jak dramatyczne były rozmowy Polaków z ich rodzinami pozostającymi w domu.

Dlaczego jednak nie wystarczyło się wycofać, wrócić, skoro okazało się, że w Wielkiej Brytanii nie ma pracy? Na to pytanie zadane przez prowadzącego audycję Piotr Zawalich poprosił go, żeby choć na chwilę wczuł się w sytuację imigrantów, którzy nie mają pojęcia, że pokonują pół Europy po to, by na miejscu okazało się, że obiecana praca nie istnieje. Polacy czuli się zawstydzeni – nie chcieli wracać z pustymi kieszeniami. Nie mieli zamiaru pozostać w Wielkiej Brytanii na długo – ich jedynym celem było zarobienie pieniędzy i jak najszybszy powrót.

Piotr Zawalich zwraca również uwagę na konieczność edukowania ludzi, informowania ich, że Wielka Brytania w rzeczywistości wcale nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą, nie jest Eldorado, a funty nie rosną na drzewach.

Osobom, które zamierzają udać się do Wielkiej Brytanii z pomocą jednej z agencji pośrednictwa pracy ekspert radzi, by w pierwszej kolejności dokładnie sprawdzili proponowaną im ofertę pracy. Koniecznie należy upewnić się, że biuro posiada wszelkie niezbędne akredytacje i spełnia narzucone normy. Piotr Zawalich zwraca również uwagę na to, że trzeba dokładnie rozumieć podpisywaną umowę o pracę, która powinna być spisana w języku angielskim, a nie polskim. W razie problemów, żaden sąd nie spojrzy nawet na umowę sporządzoną po polsku w jej wersji oryginalnej – tłumaczenie dokumentów jest natomiast dodatkowym problemem. Przed wyjazdem warto poznać realia obcego kraju, nauczyć się przynajmniej podstaw języka obcego. Decyzja o emigracji musi być podjęta świadomie – w przeciwnym razie jej skutki mogą być naprawdę poważne. Praca na obczyźnie może przynieść wymierne zyski – pod warunkiem, że proces rekrutacji nie wywiedzie nas w pole. Dosłownie.