Paul Johnson, który zgłosił się do Hull Royal Infirmary i został przyjęty do szpitala z powodu przesunięcia się dysku w kręgosłupie, musiał czekać na rozmowę z lekarzem ponad 4 godziny. Nikt nie przejął się cierpieniem mężczyzny, któremu kazano czekać w poczekalni. W międzyczasie przeprowadzono wywiad – zadając pacjentowi krępujące pytania w obecności innych chorych.
Nieludzkie traktowanie chorych w Hull Royal Infirmary
Pacjent skarży się także, że nie miał przy sobie koniecznych lekarstw (cierpi także na epilepsję). W pobliżu nie było nikogo z personelu medycznego, kto byłby gotów udzielić mu pomocy i umożliwić skorzystanie z toalety. Johnson podkreśla, że jego zdaniem został potraktowany w sposób niedopuszczalny i jest bardzo zły na to, co się wydarzyło. Z tego powodu mężczyzna zdecydował się złożyć skargę na szpital. Sprawa jest obecnie rozpatrywana. Paul Johnson dodaje, że oprócz niego w poczekalni znajdowali się także inni pacjenci, którzy zostali potraktowani w dokładnie taki sam sposób. W pobliżu przechodziły pielęgniarki, które nie interesowały się jednak pacjentami. W szpitalu nie było wolnych łóżek. Po pewnym czasie podszedł lekarz, który zadał pacjentowi kilka pytań, niektóre z nich były dość intymne – mężczyzna poprosił zatem, żeby porozmawiać o wszystkim w innym miejscu. Lekarz odparł, że w szpitalu nie ma takiego miejsca. Paul Johnson mówi jednak, że z pewnością nikt z pozostałych pacjentów nie chciał słyszeć o jego życiu seksualnym. Chory przyznaje, że w niektórych momentach słyszał chichot. To przeżycie było dla niego bardzo krępujące.

Co ciekawe, oddział, na którym w ten karygodny sposób potraktowano Paula Johnsona zaledwie kilka tygodni przed zdarzeniem (na początku stycznia) przeszedł kontrolę przeprowadzoną przez Care Quality Comission (CQC). Raport wykazał, że już wówczas procedury stosowane w placówce odbiegały od przyjętych standardów. Okazało się, że niektórzy pacjenci na rozmowę z lekarzem musieli czekać nawet 6,5 godziny (!), pomimo, że oddział zajmuje się raczej pomocą doraźną niż leczeniem długoterminowym. Inspektorzy doszli do wniosku, że placówka nie zapewnia pacjentom należytej opieki.

Paul Johnson przyznaje, że chociaż w poczekalni spędził 4 godziny, czekając na to, aż zajmie się nim personel medyczny, to dopiero następnego dnia podjęto działania mające za zadanie zmniejszyć jego ból i pomóc. Mężczyzna podkreśla, że jego nogi były bardzo opuchnięte, co znacznie utrudniało chodzenie. Do tego odczuwał niezwykle silny ból. Wsiadając do karetki pogotowia wziął ze sobą konieczne lekarstwa na padaczkę, te jednak zostały mu odebrane przez pielęgniarzy. Pacjentowi kazano po prostu zająć miejsce i czekać w poczekalni na lekarza. Kiedy nalegał, by oddano mu jego lekarstwa, słyszał tylko, że wkrótce ktoś je zwróci. Okazało się, że nigdy więcej już ich nie zobaczył. Kolejne godziny spędził na krześle, które – jak się potem okazało – miało zastąpić mu łóżko szpitalne na najbliższą noc. „Nikt nie powinien być traktowany w ten sposób”, mówi pan Johnson. Mężczyzna podkreśla, że oczekuje przeprosin ze strony placówki.

Źródło: www.thisishullandeastriding.co.uk