Instytut Studiów Fiskalnych obliczył, że w wyniku Brexitu każde gospodarstwo domowe w Wielkiej Brytanii straci około 1250 funtów. Prognozę oparto na danych Urzędu Odpowiedzialności Budżetowej.

Eksperci z Instytutu Studiów Fiskalnych podają, że wzrost płacy realnej w Wielkiej Brytanii zatrzymał się na stałym poziomie już osiem lat temu. Gdyby nie Brexit, byłaby szansa, że w końcu poziom ten zacznie rosnąć. Decyzja o opuszczeniu Unii Europejskiej podjęta w czerwcowym referendum wywarła jednak tak duży wpływ na brytyjską gospodarkę, że płace realne w UK nie wzrosną jeszcze przynajmniej przez cztery lata, czyli do 2020 roku. Spowoduje to, że ucierpią przede wszystkim rodziny, które utrzymują się z regularnych, comiesięcznych wypłat.

Tymczasem kilka dni temu brytyjski kanclerz skarbu Phillip Hammond mówił pełen optymizmu, że zatrudnienie wzrasta — i to nie tylko w samym Londynie, ale w innych regionach Wielkiej Brytanii — i osiąga przy tym poziomy nienotowane od wielu lat.

Paul Johnson, który pełni funkcję dyrektora Instytutu Studiów Fiskalnych, odniósł się do tych słów i powiedział, że owszem, zatrudnienie jest wysokie, ale nie idzie z nim w parze wzrost płac. Podkreślił, że obecna dekada będzie pod tym względem najgorszą przynajmniej od czasów II wojny światowej, a niewykluczone, że od przełomu lat 20. i 30. ubiegłego stulecia, kiedy światem wstrząsnął potężny kryzys ekonomiczny.

Wszystko wskazuje zatem na to, że Brexit przyczyni się do zubożenia brytyjskiego społeczeństwa. Dotknie to również imigrantów mieszkających w Wielkiej Brytanii. To, jak dalekosiężne będą skutki, zależy jednak od tego, na jaką formę Brexitu zdecyduje się Londyn. Theresa May daje jednak sygnały, że nie będzie to tzw. Brexit „twardy”. W jednym z ostatnich wystąpień premier zapewniła, że będzie dążyć do zapewnienia maksymalnego dostępu do wspólnego, europejskiego rynku pracy. Nie są to jednak w żaden sposób wiążące słowa.