The Telegraph ostrzega: powodzie nawiedzające Wielką Brytanię spowodują, że Brytyjczycy – także ci, którym nie zagraża niebezpieczeństwo – będą musieli uiścić nową opłatę, kolejny podatek przeznaczony na jeden z rządowych pomysłów zapobiegania skutkom katastrof naturalnych. Pozostaje zadać sobie pytanie – ile będzie nas to kosztować?
Dziennikarze The Telegraph ostrzegają, że władze wprowadzą nowy podatek. Niestety, będą go musieli uiścić wszyscy mieszkańcy Wielkiej Brytanii, także ci, którzy mieszkają na 9. piętrze wieżowca w samym centrum dużego miasta i powódź nie stanowi dla nich najmniejszego zagrożenia.
Eksperci przygotowali program ubezpieczeń wypłacanych w razie katastrofy także ze środków rządowych, który nosi nazwę Flood Re i będzie wprowadzany w życie od przyszłego roku. Celem jego autorów było zapewnienie mieszkańcom terenów szczególnie narażonych na zalanie polis ubezpieczeniowych, na które będą sobie mogli pozwolić. Należy bowiem pamiętać, że firmy ubezpieczeniowe – działając we własnym interesie – pobierają wysokie opłaty za polisy ubezpieczeniowe domów szczególnie narażonych na szkody wywołane na przykład powodzią. Ceny te niekiedy osiągają poziom, który pozostaje poza zasięgiem możliwości finansowych wielu mieszkańców takich gospodarstw.
Podatek wyniesie 10,50 funta i zostanie nałożony na każde gospodarstwo domowe w Wielkiej Brytanii. Oszacowano, że w ten sposób uda się uzbierać około 180 milionów funtów – to kwota, która – zdaniem autorów pomysłu – powinna wystarczyć na pomoc gospodarstwom dotkniętym powodziami, przede wszystkim poprzez umożliwienie im zakupienia odpowiedniej polisy ubezpieczeniowej. Władze argumentują, że każdego roku – w przypadku opłacania normalnych stawek za polisy ubezpieczeniowe – wielu ludzi musiałoby wydawać ponad tysiąc funtów na ubezpieczenie. Po wprowadzeniu w życie programu Flood Re każda rodzina zapłaci nie więcej niż 540 funtów rocznie. Różnica między tą kwotą a rzeczywistym kosztem polisy ubezpieczeniowej zostanie pokryta ze środków państwowych – a konkretnie z funduszy pochodzących z dodatkowego podatku. The Telegraph zaznacza jednak, że jeśli wzrośnie liczba powodzi w danym roku – a tym samym liczba gospodarstw zgłaszających szkody i pobierających odszkodowanie, pieniędzy pochodzących ze środków państwowych może nie wystarczyć na pokrycie różnicy między rosnącymi cenami ubezpieczeń a tym, co wpłacą osoby kupujące polisę. Innymi słowy: program może bardzo szybko upaść. Podobne obawy wyraził dyrektor agencji ubezpieczeniowej Axa Insurance. David Williams powiedział, że stawka 10,50 funta może być wystarczająca tylko przez pierwsze kilka lat programu Flood Re. Zaznaczył, że jego zdaniem w przyszłości może pojawić się konieczność podniesienia tej opłaty – nie podał jednak, kiedy można się tego, jego zdaniem, spodziewać.
Program Flood Re został zaplanowany tak, by objąć około pół miliona gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii. Nadal jednak nie dopracowano szczegółów przedsięwzięcia, które ma wystartować w 2015 roku. Wiadomo jedynie, że nie będą nim objęte przedsiębiorstwa ani domy wydzierżawione, których oficjalnym właścicielem jest przedsiębiorstwo. Pojawiają się jednak głosy sprzeciwu: na przykład British Insurance Brokers Association sugeruje, że również przedsiębiorstwa powinny być objęte programem Flood Re. Tym bardziej, że obecnie nikt ich nie wyklucza z programów przeciwpowodziowych.
Z założenia program Flood Re wydaje się być dobrym pomysłem. Niestety, zapłacą za niego wszyscy mieszkańcy Wielkiej Brytanii, niezależnie od tego, czy skorzystają z pomocy, czy nie. Pozostaje mieć również nadzieję, że przewidywania sceptyków nie staną się rzeczywistością i środków wystarczy na pokrycie ubezpieczeń. Oszacowano, że istnieje 58% szans na to, że Flood Re okaże się skuteczny przynajmniej przez najbliższe 20 lat. Czy to wystarczająco duże prawdopodobieństwo, by wprowadzić w życie tego typu rozwiązanie? A może politycy powinni zrezygnować z programu, lub zmienić jego założenia, żeby szanse na powodzenie wzrosły?
Źródło: http://www.telegraph.co.uk/finance/