Jeden z radnych miejskich jest zdania, że fotoradary w Hull montowane są w taki sposób, by przynieść jak największy dochód. Wcale nie chodzi o bezpieczeństwo na drogach, uważa lokalny polityk.
Radny Sean Chaytor mówi, że Safer Roads Humber chce zarobić jak najwięcej pieniędzy na fotoradarach. I dodaje, że publiczne pieniądze marnowane są na urządzenia, które nie przynoszą żadnych korzyści. Poza finansowymi.
Chaytor twierdzi, że organ zarządzający fotoradarami odmówił przeniesienia jednego z urządzeń stojącego przy Clough Road na Beverley Road. Tłumaczono, że przynosi on zbyt duże zyski. Taki pomysł pojawił się, gdy okazało się, że jedno z miejsc na Beverley Road jest szczególnie niebezpieczne. Chaytor sądzi, że to niegodne służb, których zadaniem jest pilnowanie bezpieczeństwa na drogach.
„Oczywiście nie mówię, że fotoradary powinny zupełnie zniknąć. Uważam jednak, że należy umieścić je inaczej niż obecnie. Na przykład jeden z radarów przy Beverley Road, który skierowany jest w stronę samochodów wyjeżdżających z miasta. Uważam, że powinien mierzyć prędkość tych, które do Hull wjeżdżają” mówił.
Oświadczenie radnego Chaytora zbiegło się w czasie z informacją przekazaną przez komisarza Matthew Grove, który powiedział, że powstaje niezależny raport dotyczący pieniędzy pochodzących z mandatów wystawianych za przekroczenie prędkości. Jego celem jest ustalenie, czy pieniądze te wydawane są we właściwy sposób. Przychody zarządcy fotoradarów, Safer Roads Humber, utrzymują się na poziomie około 3,6 miliona funtów rocznie. To kwota, którą można wykorzystać na poprawę bezpieczeństwa na drogach w regionie — o ile pieniądze te zostaną wydane odpowiedzialnie.
Rzeczniczka Safer Roads Humber powiedziała, że słowa radnego Chaytora nie są zgodne z prawdą. I dodała, że dzięki pracy Safer Roads Humber liczba wypadków na drogach w regionie spadła do poziomu nie notowanego od wielu lat. „Cieszymy się z tego, że między innymi dzięki fotoradarom mniej ludzi ginie na drogach” — powiedziała.