Miniona sobota (22 września) była dla pracowników szpitali w Hull i East Yorkshire dniem szczególnie ważnym. Na ten właśnie dzień zaplanowany został Marsz w ramach protestu przeciwko wprowadzeniu kolejnych olbrzymich cięć w budżecie szpitali w Hull (Hull Royal Infirmary) i Cottingham (Castle Hill).

Szpitale w Hull   

W Marszu, który rozpoczął się w sobotnie południe w centrum miasta udział wzięli niezadowoleni z planowanych zmian pracownicy służby zdrowia. Do całej akcji, w której udział zgłosiło niecałe dwadzieścia organizacji i związków zawodowych, dołączył John Prescott, wiceprzewodniczący Partii Pracy, wicepremier Wielkiej Brytanii w latach 1997-2007.

Wszystko rozbija się o pieniądze, o ogromne pieniądze. Według najnowszych wyliczeń Ministerstwa Zdrowia, od 4 września tego roku kierowanego przez Jeremy’ego Hunta, szpitale w Hull i Cottingham w tym roku finansowym powinny zaoszczędzić kwotę 24 milionów funtów, a docelowo do 2018 roku przynieść oszczędności rzędu 99 milionów funtów.

„Decyzja ta wywołała ogromną falę niezadowolenia wśród naszych pracowników ” – powiedział Dermot Rathbone, członek organizacji Save Our NHS in East Yorkshire i autor petycji skierowanej do nowego Ministra Zdrowia. Wiadomo, cięcia uderzą w pracowników szpitali, którzy mogą stracić pracę, jednak najbardziej ucierpią na tym pacjenci – usytuowani najniżej tego łańcucha pokarmowego, w trudnych sytuacjach w stu procentach zależni od lekarzy i pielęgniarek, do których mają pełne zaufanie.
Zamknięcie oddziałów czy zredukowanie ilości łóżek szpitalnych to według pracowników służby zdrowia biorących aktywny udział w sobotnim Marszu niebezpieczne posunięcie, które godzi w profesjonalne wykonywanie usług medycznych.

„NO IF’S, NO BUT’S, NO NHS CUTS!” – wygląda na to, że hasło przewodnie sobotniego Marszu jeszcze długo pozostanie na ustach pracowników służby zdrowia.

Źródło: bbc.co.uk, saveournhshull.wordpress.com