Sir Michael Wilshaw twierdzi, że brytyjskie szkoły powinny otrzymać wsparcie ze strony rządu, by móc poradzić sobie z narastającą liczbą uczniów, będących dziećmi imigrantów.
Brytyjskie szkoły nie radzą sobie z dziećmi imigrantów?
Wilshaw przyznał, że rząd może mieć duży problem, jeśli liczba dzieci obcokrajowców uczęszczających do brytyjskich szkół nadal będzie rosnąć, a placówki nie otrzymają odpowiednich narzędzi, pozwalających poradzić sobie z tą sytuacją. I zapowiedział, że już wkrótce opublikowane zostaną pierwsze raporty, przedstawiające problem, o którym mowa.

Przypuszcza się, że Wilshaw rozpali tym komentarzem dyskusję na temat tego, czy duża liczba dzieci obcokrajowców uczęszczających do brytyjskich szkół przyczynia się w jakiś sposób do obciążenia placówek – a w rezultacie do obniżenia jakości kształcenia.

Jak przypomina The Telegraph, w ubiegłym tygodniu minister obrony Michael Fallon powiedział, że wiele brytyjskich miast przeżywa obecnie oblężenie – tak wielu imigrantów mieszka na Wyspach.

Oficjalne statystyki pokazują tymczasem, że w ciągu ostatnich pięciu lat liczba dzieci w wieku szkolnym, dla których angielski jest drugim językiem, wzrosła o jedną trzecią. Spowodowało to, że obecnie już co piąte dziecko w brytyjskich podstawówkach nie jest rodzimym użytkownikiem języka. Liczba dzieci, które mówią w domu w innym języku, niż angielski, przekroczyła już 1,1 miliona. Po raz pierwszy w historii.

Okazuje się jednak, że statystyki nie zawsze są reprezentatywne – w niektórych dzielnicach stolicy Wielkiej Brytanii istnieją szkoły publiczne, w których aż 75% uczniów to dzieci imigrantów! W wybranych placówkach edukacyjnych znajdujących się w Slough, Luton czy Leicester liczba takich dzieci sięga nawet 50% wszystkich uczniów.

Nie ma jednak oficjalnych danych mówiących o tym, czy duża liczba dzieci obcokrajowców w publicznych szkołach w Wielkiej Brytanii powoduje obniżenie jakości kształcenia. Co więcej, wielu ekspertów zauważa, że przyzwyczajanie dzieci od pierwszych lat życia do pracy w gronie międzynarodowym sprzyja ich ogólnemu rozwojowi, także na płaszczyźnie emocjonalnej. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego rosnącą liczbę dzieci imigrantów w szkołach położonych w Wielkiej Brytanii określa się mianem problemu.

Michael Wilshaw z pewnością ma jednak rację co do tego, że placówki szkolne powinny otrzymać od rządu wsparcie, dzięki któremu poradzą sobie z nauczaniem dzieci o różnych narodowościach.

Źródło: http://www.telegraph.co.uk/education