W pełnym emocji meczu na Wembley Tygrysy z Hull pokonały Sheffield United 5:3. Teraz czekają na decydujące spotkanie z Arsenalem , który wywalczył sobie zwycięstwo w meczu z Wigan Athletic.
Pierwsza połowa meczu nie zapowiadała się dobrze dla zawodników z Hull: Sheffield prowadziło 2:1. Steve Bruce tak podsumowuje pierwsze 45 minut: „W pierwszej połowie popełniliśmy więcej błędów niż w przeciągu ostatnich sześciu miesięcy. Ciągle oddawaliśmy piłkę przeciwnikom i nie potrafiliśmy zrobić nic dobrze. Ale trzeba przyznać, że Sheffield grało bardzo dobrze w pierwszej połowie” (cyt. za www.hulldailymail.co.uk). „Pozwalaliśmy im grać, a to nie było w naszym stylu”.
Trener zastanawiał się nad wprowadzeniem zmian w składzie, ale stwierdził, że za bardzo szanuje zawodników i cała drużynę, żeby wprowadzać zmiany po 30 – 35 minutach. Na szczęście w drugiej połowie na boisku oglądaliśmy całkiem inną drużynę. To kapitan drużyny Curtis Davies miał tak dobrze zagrzać swoich kolegów przemową wygłoszoną do nich w szatni: „Co dzieje się w szatni, zostaje w szatni” – mówi Bruce – „ale trzeba przyznać, że było to bardzo odświeżające”.
Po pokonaniu drużyny z League One (trzecia Liga) Hull FC będzie musiało zmierzyć się z Arsenalem, po raz pierwszy od 110 lat występując w tak ważnych rozgrywkach. „Oczywiście, że możemy pokonać Arsenal” – zapowiada trener. „Ale będziemy musieli grać bardzo dobrze. Cała presja spoczywać będzie na Arsenalu, ponieważ od dziewięciu lat niczego nie wygrał. My będziemy cieszyć się z okazji do gry i spróbujemy nauczyć się jak najwięcej w trakcie tego spotkania. Arsenal to wielki klub z tradycjami. Zrobimy co w naszej mocy”.
Bruce jest menagerem zespołu od dwóch lat i bardzo chwali sobie współpracę. Podkreśla, że klub pozwala mu zarządzać zawodnikami, a jak sam zaznacza, dziś brak wtrącania się należy do rzadkości.
Następne spotkanie odbędzie się już 17 kwietnia, również na stadionie Wembley. „Jeszcze dziesięć lat temu, gdyby ktoś powiedział, że Hull City będzie grać z Arsenalem w finale FA Cup, wszyscy tylko z niedowierzaniem kręciliby głową” – podsumowuje Steve Bruce.