Pracowników Yorkshire Water, zakładu uzdatniania wody znajdującego się przy Hedon Road, ewakuowano po tym, jak nastąpił tam potężny wybuch, a następnie pożar. Sytuacja miała miejsce wczoraj około godziny 7.30 rano (wtedy przynajmniej została wezwana straż pożarna na miejsce zdarzenia). Na szczęście, nikt nie zginął podczas eksplozji.
Pożar i eksplozja przy Hedon Road w Hull
Wielu świadków, którzy akurat przebywali w tej okolicy, przyznaje, że słyszało potężny huk eksplozji. Przejeżdżający drogą kierowcy zaobserwowali olbrzymi wybuch i mnóstwo ognia zaraz po nim. Jeden z nich powiedział, że widział olbrzymie kłęby dymu, unoszące się nad stacją uzdatniania wody. Strażacy użyli bardzo silnego strumienia wody do stłumienia pożaru – niedługo po ich interwencji sytuacja zdawała się być już pod kontrolą. Pracowników Yorkshire Water odesłano do bezpiecznego miejsca i natychmiast rozpoczęto również dochodzenie mające na celu ustalenie przyczyn tak silnej eksplozji, która mogła spowodować śmierć wielu ludzi. Zdaniem kierownictwa zakładu, do eksplozji doszło ze względu na awarię urządzeń mierzących stężenie gazów w powietrzu. W tej chwili trudno jednak oszacować, czy awaria jest na tyle poważna, żeby usuwanie jej skutków trwało długo. Nie wiadomo również, czy będzie miała jakiekolwiek skutki dla pracy stacji uzdatniania wody i mieszkańców okolicy zakładu. Grupa wykwalifikowanych specjalistów została już wysłana na miejsce w celu naprawy urządzeń (jeśli istotnie doszło do uszkodzenia sprzętu) oraz oszacowania, jak poważne są straty. Ich zadaniem będzie również upewnienie się, że nic nie zagraża zdrowiu ani bezpieczeństwu mieszkańców tej okolicy.

Nick Pinkney, jeden z byłych graczy drużyny piłkarskiej Hull KR, który pracuje obecnie przy Tower House Lane w Saltend opisał, jak poważnie wyglądała eksplozja z jego perspektywy. Przyrównał wybuch do wielkiego pokazu sztucznych ogni – jak mówi, z komina wydobywały się kłęby dymu i buchał ogień. „To było spektakularne”, podkreślił Nick Pinkney. Następnie komin przewrócił się. Wszędzie było pełno dymu, jednak służby ratownicze poradziły sobie z nim i opanowały sytuację bardzo szybko, dodał były zawodnik Hull KR.

Rzecznik prasowy lokalnej straży pożarnej (Humberside Fire and Rescue Service) podała do wiadomości publicznej, że nikomu nie grozi w tej chwili żadne niebezpieczeństwo. Pomimo tego, że wybuch w zakładzie przemysłowym jest zawsze zagrożeniem i ludzie boją się jego późniejszych skutków, mieszkańcy okolic mogą być spokojni, podkreśliła pani rzecznik. Dodała jednocześnie, że strażacy nadal pozostają na miejscu zdarzenia między innymi po to, by chłodzić zgliszcza, monitorować teren i wygaszać resztki pożaru, by zapobiec w ten sposób jego ewentualnemu ponownemu wybuchowi. Dodała, że oficerowie Humberside Fire and Rescue Service będą również pracować nad znalezieniem przyczyn eksplozji.

Na stronie internetowej zakładu można znaleźć już zdjęcia przedstawiające zniszczenia. Nikomu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Źródło: www.thisishullandeastriding.co.uk