Wraz z nowym rokiem w 12 krajach Unii Europejskiej wzrósł podatek VAT. Dotknęło to również mieszkańców Wielkiej Brytanii i Polski. Tyle, że na Wyspach rząd oprócz podwyżek rozpoczął wcześniej skuteczną reformę państwa, a polski ograniczył się tylko do podwyżki – pisze gazeta The Polish Observer.
Konserwatyści już podczas kampanii wyborczej nie kryli, że brytyjską gospodarkę czeka prawdziwa rewolucja – cięcia, cięcia i jeszcze raz cięcia, a do tego znacząca podwyżka VAT i obniżanie kosztów pracy, tak, żeby zachęcić pracodawców do zwiększenia zatrudnienia.
Cięcia wydatków i podwyżka podatków były koniecznie, ponieważ nowy rząd odziedziczył gigantyczny deficyt budżetowy w wysokości 155 mld funtów, a dług publiczny w 2009 roku wyniósł rekordowe 800 mld. W czerwcu ubiegłego roku minister George Osborne obiecał, że do końca roku budżetowego zredukuje deficyt do 149 mld funtów a w latach 2015/16 spadnie on do poziomu 20 mld! I chyba się tu uda bo deficyt wynosi obecnie 150 mld funtów.
Co zrobił brytyjski rząd by tak się stało? Przede wszystkim zaczął od siebie, dokonując redukcji stanowisk w administracji oraz obniżając dochody tym, którzy w pracy pozostali. Ponadto konserwatyści zanim jeszcze rozpoczęli swoje rządy, przyjrzeli się wszelkiego rodzaju pomocy socjalnej państwa, słusznie upatrując tam dziury, w której toną olbrzymie sumy. Nic więc dziwnego, że i sfera zasiłków poddana została mocnemu okrojeniu.
W tym roku rząd podniósł stawkę VAT z 17,5 do 20 procent (VAT od dostaw wody, energii i gazu wzrósł z 5 do 6 procent), ma to przynieść budżetowi około 13 mld funtów rocznie. Przez dwa lata nie będzie w zasadzie podwyżek w sektorze publicznym, ale najmniej zarabiający pracownicy budżetówki mogą liczyć na drobny wzrost pensji.
Koszty ratowania finansów publicznych poniesie nie tylko budżetówka, ale także sektor finansowy, a nawet królowa Elżbieta II. Banki będą płaciły specjalny podatek (podobny wprowadzony zostanie we Francji i w Niemczech), co ma przynieść 2 mld funtów dochodów rocznie.
Premier David Cameron lojalnie ostrzegał, że cięcia dotkną każdego Brytyjczyka, ale uratują kraj przed ruiną. Jednocześnie do gazet poszedł przeciek, że najbiedniejsi nie stracą, a nawet skorzystają na nowym budżecie. Dzięki podniesieniu kwoty dochodów wolnych od podatku o tysiąc funtów, podatku dochodowego nie będzie płacić dodatkowe 880 tysięcy najmniej zamożnych Brytyjczyków.
Porównywanie gospodarek Wielkiej Brytanii i Polski mija się z celem – nie ta skala, ale porównań dotyczących sposobu uzdrawiania finansów można dokonywać całkiem śmiało.
Decyzja o wprowadzeniu w Polsce trzech nowych stawek VAT: 5%, 8% i 23% wywołała wiele dyskusji i kontrowersji. Podwyżki dotyczą bowiem nie tylko produktów spożywczych, papierosów i paliwa, ale także książek oraz artykułów dla dzieci. Wiele osób zastanawia się, czy droższe ceny produktów nie będą miały wpływu na obniżenie jakości życia Polaków. Planowane podwyżki dotyczą tylko i wyłącznie artykułów spożywczych, ale także innych usług oraz produktów. Można powiedzieć, że coroczny wzrost cen chleba czy mięsa oraz wyrobów tytoniowych i paliwa nikogo już nie dziwi. Jednak droższe książki i artykuły niezbędne dla pielęgnacji dziecka to kłopot zarówno dla studentów, rodziców dzieci uczęszczających do szkół, jak i młodych mam oraz ojców. Zdrożeje również prąd, gaz, woda i ogrzewanie, więc wzrost cen dotknie praktycznie każdego.
Prezesująca Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Henryka Bochniarz uważa, że działania polskiego rządu są jedynie odsunięciem problemów w czasie, a w średnim i długim okresie będą skutkować negatywnie dla naszego rozwoju gospodarczego. Wielu niezależnych ekspertów uważa, iż rząd Donalda Tuska nie przedstawił kompleksowej wizji naprawy finansów publicznych i niezbędnych reform. Chodzi m.in. o zmiany w KRUS czy o podniesienie i zrównanie wieku emerytalnego. Eksperci Konfederacji uważają, że konieczna jest likwidacja przywilejów emerytalnych dla służb mundurowych, sędziów i prokuratorów, zmniejszenie dopłat do emerytur górników, czy zaostrzenie warunków przyznawania rent. Przeważa pogląd,
że w najbliższych 3 latach będziemy nadal zmagać się wysokim deficytem budżetowym i dlatego konieczne jest przeprowadzanie „prawdziwej” reformy, czyli ograniczanie przywilejów emerytalnych, uszczelnianie systemu rentowego, racjonalizacja wydatków, ograniczanie wydatków sztywnych.
Rząd w ostatnich miesiącach zaprzepaścił szanse na inwestycje w energetyce, bo nie ustalił zasad przyznawania bezpłatnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla, a deregulacja i zmniejszenie kosztów prowadzenia działalności gospodarczej utknęła w uzgodnieniach międzyresortowych.
źródło: Janusz Młynarski – The Polish Observer – http://www.thepolishobserver.co.uk
fot. forsal.pl