Od czterech lat mieszka w Hull – przybył w 2010 roku. Stracił pracę i dom. Szukając środków do przeżycia stał się złodziejem i włamywaczem, poszukiwanym przez miejscową policję. Nie działał bezbłędnie – funkcjonariuszom udało się go schwytać dzięki pozostawionym śladom.
Polak z Hull włamywaczem
Krzysztof Rechenberg początkowo posiadał zatrudnienie, miał gdzie mieszkać, wydawało się, że ułoży sobie życie w Hull podobnie jak wielu innych Polaków. Kiedy jednak los okazał się dla niego nieprzyjazny, Polak postanowił, że zacznie kraść (to jego pomysł na utrzymanie) oraz włamywać się do posesji położonych w okolicy (by mieć gdzie przetrwać kolejną noc). Policja znalazła wiele śladów, które jednoznacznie wskazywały na to, że to Rechenberg był sprawcą wielu włamań. I tak na przykład w lipcu ubiegłego roku pomieszkiwał w przyczepie kempingowej, postawionej na terenie ogródków działkowych Tavistock Allotments. Oskarżyciel Simon Waley w akcie oskarżenia napisał, że pozwany był bezdomny w czasie dokonania włamania. Wyłamał zamek w drzwiach przyczepy kempingowej, w której prawdopodobnie spędził noc. Skorzystał także z możliwości zaparzenia sobie gorącej herbaty i kawy, mówił oskarżyciel.

Jak się okazało, już dziesięć dni po tym zdarzeniu trzydziestolatek ponownie włamał się do tej samej przyczepy. Zabezpieczenia, które zainstalował w tym czasie właściciel, z łatwością zostały pokonane przez włamywacza. Tym razem dokonał także kradzieży – jego łupem padł… przewód USB, zostawiony przez właściciela w przyczepie kempingowej. Przy okazji złodziej zostawił odciski palców, które jak się potem okazało, pozwoliły policji schwytać go i zaprowadzić przed oblicze sądu.

Kilka miesięcy później Krzysztof Rechenberg włamał się do jednego z budynków miejscowego uniwersytetu, należącego do Wydziału Chemii. Do środka wszedł przez niedomknięte okno. Aby nie wzbudzać podejrzeń, włamywacz poruszał się po ciemku, używając jedynie latarki do oświetlenia sobie drogi. Na szczęście udało się zidentyfikować intruza dzięki monitoringowi zainstalowanemu w budynku uniwersyteckim. Nie wyszedł bez łupów. Złodziej skradł iPhone’a, laptop oraz kilka innych przedmiotów o mniejszej wartości, jak pendrive.

Policja otrzymała kolejne zgłoszenie włamania po kilku miesiącach – tym razem Rechenberg postanowił wspiąć się na dach domu studenckiego przy Cranbrook Avenue. Ukradł iPoda touch, laptop marki Toshiba oraz markowe głośniki firmy Beats – łącznie o wartości 820 funtów. Tym razem nie udało mu się zbiec z miejsca przestępstwa – po raz kolejny na podstawie odcisków palców funkcjonariusze policji trafili na trop Rechenberga. Ten sam ślad, pozostawiony także we wszystkich wcześniejszych celach włamań, pozwolił postawić Polakowi konkretne zarzuty: kilkukrotne włamania z kradzieżą. Trzydziestolatek nie zamierzał początkowo współpracować z policją – odmawiał odpowiedzi na pytania stawiane mu podczas przesłuchania.

Ostatecznie obrońca przedstawił przed sądem dowody wskazujące na to, że Rechenberg nie wróci już na drogę przestępczą – jednym z nich jest fakt, iż Polak ponownie znalazł pracę. Obrońca argumentował podczas rozprawy, że sytuacja Polaka była wyjątkowo trudna – znalazł się w obcym kraju, bez paszportu, bez zatrudnienia i bez środków do życia. Ostatecznie Rechebnerg przyznał się do popełnienia wszystkich przestępstw. Sąd uwzględniając okoliczności łagodzące skazał trzydziestolatka na 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 28 miesięcy. Nakazał mu także przepracowanie 120 godzin (bez wynagrodzenia) na rzecz miasta. Sędzia podkreślał, że mimo zrozumienia dla sytuacji Rechenberga, trzeba wykazać się obiektywnością i spojrzeć na sytuację z perspektywy wszystkich właścicieli domów, do których włamywał się Polak. Ta bowiem z pewnością nie była dla nich komfortowa.

Podobne do tej historie pokazują, że Wielka Brytania nie zawsze okazuje się być idealnym miejscem na rozpoczęcie nowego życia, czy nawet znalezienie dobrze płatnej pracy. O trudnościach Polaków na Wyspach pisaliśmy zupełnie niedawno w materiale http://www.hull.pl/news/2014/oszukani-polacy-pozostaja-bez-zatrudnienia.

Źródło: http://www.hulldailymail.co.uk/