Policja w Hull prowadzi kampanie przeciwko pijanym kierowcom z Europy Wschodniej. Pomimo faktu, iż nie znane są  dane statystyczne dotyczące narodowości kierowców przyłapanych podczas jazdy na tzw. podwójnym gazie, Drogówka z Hull postanowiła „wziąć się” za pijanych kierowców z Europy Wschodniej.

Nie jedź po pijaku.

Policja w Hull opiera swoją „wiedzę” na danych pochodzących z badań alkomatem, przeprowadzanych na nietrzeźwych kierowcach.

Oficer policji, Keith Ward, w wywiadzie udzielonym This is Hull and East Riding stwierdził: „Zaobserwowaliśmy, iż liczba kierowców z Europy Wschodniej, których badanie alkomatem wskazywało na spożycie niedozwolonej ilości alkoholu, znacznie wzrosła… Problem nietrzeźwych kierowców jest bardziej widoczny w tych rejonach miasta, gdzie skupiska mniejszości z Europy Wschodniej są najliczniejsze” [tłum. PŁ]. Oburzająca niesprawiedliwość dotyka m.in. Polonię z Hull, gdy oficer Ward dodaje, iż  ludzie wywodzący się z krajów, gdzie panuje kultura spożywania alkoholu, przenoszą złe zwyczaje na grunt brytyjski. W tym miejscu podają nazwy konkretnych ulic, m.in. Beverley Road oraz Spring Bank, gdzie zamieszkują imigranci z tych krajów.

Policja stara się dotrzeć do mieszkańców Hull, pochodzących z krajów Europy Wschodniej, z przekazem edukacyjnym. W tym celu przeprowadziła akcje informacyjną. Na tę okazję wydrukowano informatory opisujące przepisy prawa drogowego w Anglii. Informatory, przetłumaczone m.in. na Polski, Litewski, Łotewski i Rosyjski, zostały rozdystrybuowane w tzw. polskich sklepach oraz innych centrach koncentrujących imigrantów w Europy Wschodniej.

Pomimo, domniemanej, chęci propagowania przekazu – piłeś, nie jedź – wśród imigrantów z Europy Wschodniej, nie trudno oprzeć się wrażeniu, iż Drogówka z Hull zwyczajnie zrzuca odium winy na mniejszości narodowościowe. Nie twierdzę, że kierowcy z Polski, Litwy czy też innego z krajów byłego Bloku Wschodniego zawsze przestrzegają przepisów ruchu drogowego. Nie, wręcz przeciwnie. Co więcej, uważam, że pijani kierowcy powinni być karani jeszcze restrykcyjnej, aniżeli dzieje się to teraz. Ale nie zmienia to faktu, że ciężar odpowiedzialności powinien zostać rozłożony proporcjonalnie do skali zjawiska. Ditto, nie twierdzę, iż Policja jest uprzedzona do mniejszości, ale budowanie kampanii oszczerstw na podstawie anegdotycznej wiedzy funkcjonariuszy, trąca o absurd.

Czytając doniesienia o Polakach popełniających przestępstwa w Wielkiej Brytanii, często nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak łatwo można zmanipulować opinię publiczną. Przecież nawet operując podstawową wiedzą z zakresu statystki nie trudno wyliczyć, że na kilkaset tysięcy Polaków – a liczba wzrasta niepomiernie jeśli wrzuci się do przysłowiowego worka wszystkie nacje z Europy Wschodniej – zawsze przypadnie jakiś odsetek przestępstw, wykroczeń, etc.

Problem w tym, że jeśli opinia publiczna nie ma dostępu do wiarygodnych danych statystycznych, wtedy za pomocą jednego doniesienia prasowego można z dziecinną łatwością zmanipulować opinię publiczną, która buduje obraz sytuacji na podstawie cząstkowej wiedzy.

A tak już na marginesie, ktoś mógłby rzec, że my – Polacy – też mamy zwichrowaną opinię nt. Brytyjczyków. Chociażby o tych odwiedzających polskie miasta, sikających na pomniki i bezczeszczących zabytki. Przecież, parafrazując stare powiedzenie, jeden Brytyjczyk wiosny nie czyni. Może i nie czyni wiosny jeden Brytyjczyk, szczególnie w kraju, gdzie dziesięć miesięcy w roku mamy jesień, ale za to Nasza, też nie daleka od ideału policja doskonale wiedziała, że to właśnie synowie Albionu, dopuścili się tych haniebnych występków. Wystarczyło ich wylegitymować i spisać. Może dla odmiany brytyjska policja mogłaby wziąć przykład z polskich kolegów po fachu… Oj, chyba się zagalopowałem.