Krótko po rozpoczęciu procesu Brexitu aż 22 proc. ankietowanych Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii przyznało, że rozważa powrót do Polski na stałe.

Badania przeprowadzone przez IBRiS na początku marca pokazały, że tylko 3,3 proc. Polaków w UK zastanawia się nad powrotem do kraju. Po uruchomieniu art. 50 przez premier Theresę May 5,5 proc. deklarowało już, że na pewno wróci do Polski. Aż 22 proc. rozważało taką możliwość.

O sprawie doniosła Gazeta Wyborcza, powołując się nie tylko na dane statystyczne, ale także na historie Polaków, którzy planują powrót. Albo obserwują, jak planują go inni. Jeden z bohaterów artykułu, który ukazał się na łamach dziennika, Sebastian Chudy, jest właścicielem firmy transportowej. Zajmuje się między innymi przeprowadzkami. W ostatnim czasie w ciągu tygodnia organizuje nawet dziewięć przeprowadzek. A terminy zarezerwowane ma na trzy miesiące do przodu.

Sebastian Chudy prowadzi również sklep polski w jednym z brytyjskich miast. Obawia się, że o ile przeprowadzki stały się chwilowo prawdziwą żyłą złota, o tyle sklep niedługo zbankrutuje. Przy kasie rzadko słychać angielski, klientami są przede wszystkim Polacy. A ci rozpoczęli właśnie masowy exodus.

Jednym z powodów, dla których coraz więcej Polaków rozważa powrót do kraju, są rosnące nastroje antyimigranckie. Bohaterowie artykułu opublikowanego w Gazecie Wyborczej podkreślają jednak, że często nie są one sygnalizowane w sposób bezpośredni, i przez to nie mogą być uznane za czysty rasizm. Mimo to coraz częściej spotykają się z ulotkami o charakterze antyimigranckim czy nieprzyjemnymi komentarzami. Co więcej, często dotyczy to również zasymilowanych Polaków, którzy na Wyspach mieszkają od kilkunastu lat, dobrze mówią po angielsku i rozumieją miejscową kulturę niekiedy lepiej niż tę, z której pochodzą.

Polscy emigranci wiedzą, że w Polsce będą musieli o wiele więcej pracować, żeby zachować standard życia, do którego przywykli na Wyspach. Ale mimo to często nie chcą zostać. Przestali czuć się jak u siebie w domu.