System elektronicznego dozoru więźniów w Anglii i Walii jest bezskuteczny, a przy tym horrendalnie kosztowny. Według najnowszego raportu sygnowanego przez prestiżowy think-tank Policy Exchange, system „obrączkowania” skazanych nie przynosi żadnych pozytywnych efektów. Projekt mający na celu pełniejszy i skuteczniejszy program resocjalizacji więźniów, okazuje się nie tylko nieefektywny, ale także nie przyczynia się do zmniejszenia recydywy. Statystyki wskazują, iż sześciu na dziesięciu skazanych łamie warunki dozoru.
Więzienia w Hull
Pomysł wydawał się nadzwyczaj prosty. Skazany za drobne przestępstwo zamiast odbywać karę w więzieniu, „odsiadywał” ją w domu. Każdy z delikwentów musi permanentnie nosić specjalny nadajnik, który mocuje się na kostce bądź też nadgarstku. W ten sposób możliwe jest ciągłe monitorowanie takiej osoby. W dzień może on poruszać się poza miejscem zamieszkania, pracować zawodowo i praktycznie bez ograniczeń funkcjonować  w społeczeństwie, a co za tym idzie resocjalizować się. Natomiast w nocy osoba nosząca takowy nadajnik ma obowiązek przebywać w domu.

Z założenia jest to idealne rozwiązania. Więzienia w Wielkiej Brytanii i tak są już ogromnie przeludnione. Obecnie za kratami znajduje się ponad 87 tyś. osób. A dodatkowo skazani za drobne przestępstwa mogą uniknąć deprawującego światka więziennej celi. Nie dziwi więc, iż w Anglii i Walii – Szkocja posiada własny system penitencjarny – przeznaczono na ten cal ponad miliard funtów w przeciągu 13 lat.

Sęk w tym, że system okazuje się rażąco nieskuteczny. Analizy przeprowadzonej przez Policy Exchange dowodzi, iż system elektronicznego nadzoru więźniów jest nieprzystosowany do wymogów XXI wieku. Rozwiązania technologiczne zastosowane w nadajnikach datuje się na 1989 r. Problem tkwi w tym, iż od lat monopol na obsługę sytemu mają dwie wielkie firmy ochroniarskie – Serco oraz doszczętnie skompromitowana podczas niedawnych Igrzysk Olimpijskich w Londynie G4S.  Firmy broniąc swoich interesów nie dopuszczają na rynek konkurencji. W rezultacie system jest nie tylko technologicznie nieskuteczny, ale także potwornie kosztowny. Dozór więźnia w Anglii kosztuje 13, 14 funtów dziennie. Dla porównania w USA jest to zaledwie – 1,22 dolara. Pomimo rażącej nieefektywności  w funkcjonowaniu systemem elektronicznego dozoru więźniów , rząd brytyjski chce przeznaczyć na ten cel kolejne 3 mld funtów w przeciągu dziewięciu lat. A już teraz w Wielkiej Brytanii „obrączkuje się” ok. 80-100 tyś skazanych rocznie. Eksperci ostrzegają, iż wzrost liczby skazanych objętych systemem elektronicznego dozoru powyżej 180 tyś mogłoby zagrozić bezpieczeństwu publicznemu.

Źródło: Gazeta Wyborcza