Część staruszków przebywających w domu opieki dziennej w Hull Endike Community Care Association będzie skazana na wegetowanie we własnych mieszkaniach, twierdzą pracownicy placówki. Rada Miejska zdecydowała, że wkrótce będą pobierane opłaty za dowozy do centrum. To spowoduje, że nie każdy będzie mógł sobie pozwolić na pobyt w nim. Jednocześnie, jak sugerują radni, zmiany są niezbędne dla dalszego stabilnego funkcjonowania placówki.
Kto zadba o starszych ludzi?Przebywający w domu staruszkowie to 80 osób w wieku od 60 do 106 lat. Spędzają oni w Endike Community Care Association Daycare Centre siedem dni w tygodniu. Od teraz prawdopodobnie część z nich nie będzie mogła sobie pozwolić na ten „luksus”, ponieważ miasto musi wprowadzić w życie program oszczędnościowy. Opłaty będą pobierane od kwietnia. Ich wysokość ustalono na 3 funty dziennie od każdej osoby (1,5 funta za pojedynczy przejazd). Eilen Wright, menadżer, obawia się, że dla pensjonariuszy o ograniczonym budżecie taki wydatek (łącznie około 90 funtów miesięcznie) jest sumą przekraczającą ich możliwości finansowe. Wprowadzenie zmian zdaniem Wright poważnie uderzy w mieszkańców stworzonego przed dwudziestoma latami ośrodka. Kobieta bardzo krytycznie wypowiedziała się o pomyśle, mówiąc, że najpierw staruszkowie poczują się osamotnieni i wyizolowani, potem natomiast zaczniemy wszyscy słyszeć historie o ludziach znalezionych na podłodze w swoim mieszkaniu, którym nie miał kto udzielić pomocy. „Wiem, że urząd miejski musi szukać oszczędności. Ten pomysł jednak bardzo obciąży nasze centrum”, dodała Wright.

W ośrodku przebywa także wiele małżeństw (zwykle przez cztery lub pięć dni w tygodniu). Takie obciążenie ich wspólnego budżetu (średnio 30 funtów tygodniowo) spowoduje, że prawdopodobnie żaden małżonek nie będzie już odwiedzać ośrodka. Wszyscy martwią się o skutki, które wywołają wprowadzane w kwietniu zmiany.

W tej chwili pensjonariusze mogą płacić (6 funtów) za pożywne śniadanie, lunch i podwieczorek. Menadżer podkreśla, że ta opłata ma sens i jest odpowiednia w stosunku do tego, co staruszkowie za nią otrzymują.

Do ośrodka można również dotrzeć publicznymi środkami transportu, najbliższy przystanek komunikacji miejskiej znajduje się przy Endike Lane. Wielu z przebywających w placówce starszych ludzi niechętnie jednak korzysta z tej możliwości. Dla większości z nich jest to jednak zupełnie niemożliwe – mają powyżej 80 lat, cierpią na demencję lub chorobę Alzheimera. Nie byliby prawdopodobnie w stanie trafić o własnych siłach do centrum, nawet jeśli przystanek jest tak blisko. Również taksówki, ze względu na wysokie opłaty, nie są żadnym rozwiązaniem. Dzięki transportowi zapewnionemu przez urząd miejski staruszkowie mogli bezpiecznie dostać się do ośrodka, a ich rodziny miały pewność, że nic im się nie stanie po drodze. Między kierowcą dowożącego ich minibusa a pensjonariuszami zawiązała się nawet przyjaźń. Niestety, radni mocno obstają przy swoim stanowisku, broniąc go przy pomocy argumentów finansowych. Urząd nie może dopłacać do przewozów starszych ludzi do ośrodka, w przeciwnym razie transport będzie musiał zostać zlikwidowany, podkreśla radny Daren Hale dodając, że półtora funta za pojedynczy przejazd to naprawdę niewielka opłata.

Źródło: www.thisishullandeastriding.co.uk