Przepisy ruchu drogowego w Anglii. Prawo jazdy w UK.Pod auspicjami ONZ wystartowała globalna kampania na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach Decade of Action for Road Safety. Wielka Brytania może poszczycić się doskonałymi w porównaniu z Polską statystykami bezpieczeństwa. A jak z jazdą w UK radzi sobie polska emigracja? O bezpiecznej jeździe w kontekście kampanii DARS rozmawiamy z Tymkiem Skrobanem-Korzenieckim – ekspertem w zakresie tematyki motoryzacyjnej na Wyspach.

Jakie problemy z jazdą w Wielkiej Brytanii mają Polacy? Czy wiadomo, jaki jest ich udział w wypadkach?
Mamy problem z punktami karnymi za przekraczanie prędkości, z jazdą pod wpływem alkoholu, z brakiem ubezpieczenia i mandatami za parkowanie. Prasa brytyjska, zwłaszcza ta nieprzychylna imigracji, donoszą o zastraszającej liczbie Polaków powodujących wypadki, ale trzeba pamiętać, jaka jest skala polskiej emigracji w UK. Z tego powodu procent udziału naszych rodaków w kolizjach zawsze będzie wyższy. Jazda pod wpływem alkoholu i brak ubezpieczenia to najczęstsze polskie grzechy na drodze. Przypisuję je raczej ignorancji niż arogancji. Polacy nie mają świadomości niebezpieczeństwa, na jakie narażają siebie, swoich bliskich i innych kierowców. Wykazują brak zaufania i szacunku do prawa, brak zrozumienia, że jest ono głęboko racjonalne, a nie stworzone po to, aby nam utrudniać życie.

Jak wyglądają w Polsce i w UK inne kwestie, o których wspomina rezolucja ONZ, np. nieużywanie kasków ochronnych, niestosowanie pasów bezpieczeństwa i fotelików dla dzieci, rozmowa przez telefon komórkowy podczas jazdy?
W UK nie ma takiej opcji, jak „jazda bez kasku”. Bardzo rzadko widać tu też motocyklistów w samych podkoszulkach, bez ubrań ochronnych. Polacy mogą sądzić, że podkoszulek jest super, ale raczej nie pomyślą tak po wywrotce. Pasy bezpieczeństwa, foteliki – rzadko zdarza się, by Brytyjczycy ich nie stosowali. Różnice widać też w traktowaniu rowerzystów. W UK kierowcy poświęcają im na drodze dużo uwagi, a rowerzyści jeżdżą w odblaskowych koszulkach i kaskach.  W Polsce taki strój mają chyba tylko zdeklarowani pasjonaci i rowerowi kurierzy.

Badania amerykańskie na grupie studentów, którzy w symulowanych warunkach jazdy pisali jednocześnie SMS-y, pokazały, że wszyscy zachowywali się tak, jak kierowca, który ma prawie promil alkoholu we krwi –  nie potrafili jechać po wyznaczonym torze, mieli wolniejszy refleks, z opóźnieniem podejmowali  decyzje.
Niestety, mało kto na co dzień uświadamia sobie, że SMS-ujący kierowca nie jest w stanie zauważyć odpowiednio wcześniej niebezpieczeństwa i nie zdąży na nie w porę zareagować. Może natomiast zjechać na przeciwny pas ruchu, uderzyć w przeszkodę, spowodować wypadek. W Polsce liczba kierowców karanych za używanie telefonów komórkowych podczas jazdy rośnie. W 2008 r. było to – według danych KGP – ponad 23 tys. osób, a w 2009 już ponad 35 tys. Prawo jest tu jednoznaczne i w Polsce, i w UK. Na szczęście w Wielkiej Brytanii SMS-ujący lub rozmawiający przez telefon kierowca to widok dużo rzadszy niż w Polsce. Zdecydowanie wpływa na to odpowiedzialny stosunek ludzi do własnego prawa, ale także i liczne kampanie społeczne, które często nawet w drastyczny sposób uświadamiają, czym kończy się lekceważenie zasad bezpieczeństwa.

Bezpieczeństwo na drodze zaczyna się od dobrych nawyków. Co radziłby Pan polskim kierowcom w UK?
Moja podstawowa wskazówka to: po zrobieniu prawa jazdy jak najwięcej jeździć i zdobywać doświadczenie na drodze. Bardzo dobry kierowca legitymuje się ugruntowanym doświadczeniem, zaufaniem do prawa i ostrożnością. Stawia na rozwagę, nie pozwala sobie na brawurę. Statystyki pokazują, że największą naturalną grupę ryzyka na drodze stanowią młodzi wiekiem i stażem kierowcy. Chciałbym bardzo, by męska część polskiej młodzieży zmieniła swoją mentalność i poczuła, że bezpieczna jazda jest cool oraz zrozumiała, że policjant, który zatrzymuje za przekroczenie prędkości i pyta „Do kogo się pan tak spieszy? Ta osoba naprawdę na pana czeka? A jeśli się nie doczeka już nigdy…?” jest może faktycznie w tej sytuacji naszym aniołem stróżem.

Bezpieczeństwo to nie tylko respektowanie przepisów, ale przede wszystkim odpowiednie przygotowanie do jazdy. Co może pan poradzić polskim kierowcom w UK?

Już od 2007 roku pomagamy kierowcom czuć się pewniej na brytyjskich drogach i jeździć naprawdę bezpiecznie. Wszystko zaczyna się od wiedzy – przepisy drogowe w UK znacząco różnią się od polskich, więc dokładamy starań, by Polacy w UK w pierwszej kolejności dobrze poznali brytyjski kodeks drogowy – przetłumaczyliśmy go na język polski – a także nie bali się zasięgać porad, jeśli czegoś nie wiedzą, nie rozumieją. Temu służą nasze dyżury w mediach, bezpłatna firmowa infolinia oraz bogata w informacje witryna internetowa: www.emano.co.uk, gdzie wyjaśniamy nie tylko, jak zostać kierowcą w UK, ale jak być kierowcą dobrze wyszkolonym, kierowcą rozsądnym, jeżdżącym bezpiecznie i z głową. To ważne także i z tego względu, że w UK obowiązuje bardzo restrykcyjny system punktów karnych, łatwo można tu stracić prawo jazdy.

Dziękuję za rozmowę. Miejmy nadzieję, że Polacy nie tylko na Wyspach będą wreszcie jeździć bezpieczniej.

Jak szacuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), od 1896 roku do dziś w wypadkach drogowych na całym świecie zginęło 25 mln ludzi – to więcej niż połowa ofiar II wojny światowej. Lata 2011-2020 zostały ogłoszone przez Zgromadzenie Ogólne ONZ Dekadą działań na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego (Decade of Action for Road Safety). Celem inicjatywy jest zmniejszenie liczby wypadków śmiertelnych na drogach. Rezolucję ONZ podpisały 93 kraje świata, w tym Polska i UK. Tymek Skroban-Korzeniecki, właściciel wydawnictwa Emano, które propaguje wiedzę o przepisach i ruchu drogowym w UK. Emano wydaje i dystrybuuje liczne materiały szkoleniowe dla Polaków, od przetłumaczonego kodeksu drogowego po materiały edukacyjne dla osób zdających egzaminy na brytyjskie prawo jazdy wszystkich kategorii.