Mieszkańcy okolic Orchard Park skarżą się, że brakuje im pubów i barów, do których mogliby wyjść na piwo bez ryzykowania, że narażą się dilerowi narkotyków. Na problem zwróciło uwagę małżeństwo, które twierdzi, że aby dostać się do bezpiecznego pubu musi przejechać niemal całe miasto.

Mieszkający w Orchard Parku Elwyn Jones twierdzi, że w okolicy nie ma już prawie w ogóle pubów. Większość z nich zamknięto jakiś czas temu. Te, które zostały, przyciągają często dilerów narkotyków i narkomanów, którzy zagrażają bezpieczeństwu reszty odwiedzających. Jones ze swoją żoną przejeżdżają zatem całe miasto, by dostać się do pubu położonego przy Anlaby Road w zachodniej części Hull, który jest bezpieczny i posiada licencję uprawniającą go do działania do późnych godzin nocnych.

Mieszkańcy Orchard Parku twierdzą, że pracownicy pubów nie powinni obsługiwać klientów, którzy znajdują się pod mocnym wpływem alkoholu. Tymczasem jest to nagminne w przypadku barów w okolicy.

Rzecznik policji Humberside powiedział, że funkcjonariusze na bieżąco kontrolują sytuację w pubach na terenie miasta. Każdy lokal tego typu musi posiadać licencję, aby móc działać zgodnie z prawem. Policjanci sprawdzają okresowo, czy standardy, które musi spełnić bar, by otrzymać licencję, nadal są utrzymywane w lokalach działających na terenie miasta. Dlatego mieszkańcy Hull mogą czuć się bezpiecznie w pubach.

Rzecznik podkreślił, że wśród kar przewidzianych dla lokali niespełniających wymogów znajduje się nie tylko odebranie licencji, lecz także grzywny w wysokości nawet kilku tysięcy funtów.

Elwyn Jones twierdzi jednak, że policjanci, wbrew zapewnieniom rzecznika, nie robią nic, by zapewnić mieszkańcom Hull bezpieczeństwo podczas nocnych wypadów na miasto. Mężczyzna zarzuca funkcjonariuszom, że zamiast rozwiązywać problemy szybko doprowadzają do zamknięcia lokalu, bo tak jest im najłatwiej. Cierpią na tym mieszkańcy Hull. Brakuje im bowiem pubów, w których bezpiecznie mogliby spędzić wieczór.