Polski rząd idzie na ostre starcie z Komisją Europejską w sprawie rejestracji angielskich samochodów w Polsce. Może to kosztować skarb państwa, a więc wszystkich podatników ponad 3,6 miliona euro. Taką albo nawet wyższą karę może nałożyć Europejski Trybunał Sprawiedliwości, który wkrótce rozstrzygnie spór.
Pod koniec października ubiegłego roku Komisja Europejska wydała tzw. uzasadnioną decyzję wzywającą polskie władze do usunięcia przeszkód w rejestrowaniu pojazdów z kierownicą po prawej stronie. Polska miała dwa miesiące na zmianę przepisów, ale nic takiego się nie stało. W zamian urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury wysłali do Brukseli odpowiedź, w której stwierdzili, że według nich uzasadniona decyzja KE jest… nieuzasadniona. Takie odbijanie piłeczki być może sprawdza się na polskim podwórku, ale w Unii niesforne kraje trafiają przed sąd. Polska nieuchronnie zmierza w jego kierunku.
Krajowi urzędnicy z uporem godnym podziwu brną w tłumaczenia, że zakaz rejestracji „anglików” spowodowany jest „względami bezpieczeństwa publicznego, ochrony zdrowia i życia ludzi”. Sęk w tym, że nie mają na to żadnych dowodów. Nikt nie pokusił się o zrobienie statystyki wypadków z udziałem takich pojazdów. Żeby było śmieszniej, jedynym uzasadnieniem stania na straży „zdrowia i życia ludzi”, na jaki powołała się do tej pory Polska, są dokumenty brytyjskie!
Rzeczpospolita wskazuje, że ze statystyk otrzymanych od władz Zjednoczonego Królestwa, które dotyczą wypadków drogowych w roku 2007, wynika jednoznacznie, że na taką samą liczbę pojazdów z kierownicą po lewej stronie przypada zdecydowanie większa liczba wypadków śmiertelnych niż w przypadku pojazdów z kierownicą po prawej stronie – informuje Octavien Ginalski z Komisji Europejskiej.
Polacy podają dane zaczerpnięte z dokumentu „Road Casualties Great Britain: 2007” brytyjskiego Ministerstwa Transportu: na 665 pojazdów z kierownicą po lewej stronie (LHD) przypadło 12 wypadków śmiertelnych i 14 zabitych, a na 182 pojazdy z kierownicą po prawej stronie (RHD) był tylko 1 wypadek śmiertelny i 1 zabity.
Odpowiednim spojrzeniem na dane da się pewnie udowodnić wszystko, ale w tym wypadku jednak ktoś się pogubił w prawidłowym odczytaniu słupków. Powyższe liczby dotyczą bowiem wyłącznie samochodów osobowych zarejestrowanych za granicą – zarówno LHD, jak i RHD.
W dodatku gdyby urzędnicy resortu infrastruktury pogrzebali dokładniej, dotarliby do identycznego i najbardziej aktualnego raportu zawierającego dane z roku 2009, chociaż fakty tym razem zrobiły im na złość. Na 493 zarejestrowane za granicą samochody osobowe LHD doszło do 3 wypadków śmiertelnych (3 zabitych), a na 165 zagranicznych aut RHD zdarzył się 1 wypadek śmiertelny (1 zabity).
Za upór zapłaci podatnik
Wszystkie te sztuczki, wyrwane z kontekstu liczby i pozbawione logicznego sensu dowody byłyby zabawne, gdyby nie to, że przy okazji Polska wystawia się na pośmiewisko. Wkrótce bowiem stanie przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, gdzie żadne czary-mary nie pomogą. Komisja Europejska właśnie ocenia polską odpowiedź na uzasadnioną decyzję i można się spodziewać, że nie da się nabrać na statystyczny blef.
Stanowisko Brukseli jest w tej kwestii znane – polskie władze muszą dopuścić rejestrację „anglików” i skończyć z naruszaniem prawa wspólnotowego.
„W opinii Komisji, jeżeli pojazd silnikowy spełnia unijne wymogi w zakresie homologacji typu, oznacza to, że można się nim bezpiecznie poruszać we wszystkich państwach członkowskich, bez względu na to, czy ruch jest prawo- czy lewostronny. Komisja uważa zatem, że całkowity zakaz rejestrowania pojazdów przystosowanych do ruchu lewostronnego jest niewspółmierny w stosunku do uzasadnionego celu polityki państwa, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa na drogach oraz ochrona zdrowia i życia ludzi” – piszą europejscy urzędnicy.
Żeby prawo wyegzekwować, Trybunał może zasądzić wobec Rzeczpospolitej ryczałt lub karę pieniężną. Minimalny ryczałt w przypadku Polski wynosi 3 mln 610 tys. euro. W przypadku kary pieniężnej – czy to okresowej, czy obliczanej według stawek dziennych – ta kwota może być jeszcze wyższa, a dalsze zwlekanie z dostosowaniem krajowych przepisów do dyrektyw unijnych może kosztować polskiego podatnika od 4 tys. do 260 tys. euro dziennie.
Stanowisko komisji to m.in. efekt uporu Grzegorza Dorobka, któremu odmówiono w Polsce rejestracji Vauxhalla Vectry z kierownicą po prawej stronie. „Goniec Polski” od lutego 2009 prowadzi kampanię zmierzającą do zmuszenia polskiego rządu, by zmienił przepisy w tej kwestii i przestał łamać unijne prawo.
źródło: emito.net