Polską emigracją wstrząsnęła wiadomość o planach brytyjskiego Ministerstwa Edukacji, które chce usunąć egzamin z języka polskiego na poziomie A-level już w 2017r. Rodzice i instytucje edukacyjne odgrażają się, że będą protestować.

Egzamin A-level, porównywany do polskiej matury, to udokumentowane świadectwo znajomości nie tylko polskiego języka, ale także lektur, filmów i szeroko pojętej kultury polskiej. Taki dokument dla młodzieży jest szansą dostania się na studia, a dla rodziców sposobem na motywację dzieci do chodzenia do polskich szkół sobotnich. Teraz rodzice obawiają się, że bez tego „asa w rękawie” – jak mówi jedna z zainteresowanych matek – trudniej będzie przekonać dzieci do poświęcania weekendów na naukę polskiego. Dla dzieci wychowywanych na Wyspach związane z tym straty mogą być ogromne. Chodząc na codzień do szkoły angielskiej tracą kontakt z językiem polskim, nawet w polskich domach.

Informacje na temat egzaminu, brytyjska agencja egzaminacyjna AQA wysłała do Polskiej Macierzy Szkolnej (PMS) 28 stycznia 2015 roku, czyli zaledwie na dwa lata przed ostatecznym egzaminem. Jednak dobra wiadomość jest taka, że los „polskiej matury” nie jest jeszcze całkowicie przesądzony. Co więcej, podobny pomysł pojawił się już w latach 90-tych ubiegłego wieku – wówczas szeroko zakrojona akcja Polaków mieszkających w UK i instytucji kulturalno-oświatowych powstrzymała brytyjski rząd przed zaprzestaniem przeprowadzania egzaminu.

Obecnie PMS już zaczęło podejmować działania na rzecz zachowania egzaminu A-level z j. polskiego. Obecnie Macierz skupia się na zbieraniu odpowiednich argumentów, a także na kontaktach z innymi instytucjami, tak w Polsce, jak i na Wyspach. O pomoc proszony będzie najprawdopodobniej także MEN.

Koniec egzaminu może być ciężkim ciosem dla polskich szkół sobotnich. Jeden z dyrektorów takiej placówki mówi: „Rodzice już w momencie zapisywania czterolatka do polskiej szkoły pytają, czy szkoła będzie przygotowywała dzieci do zdania egzaminu na poziomie GCSE i A-level z języka polskiego. Mimo że przed tymi dziećmi jeszcze wieloletnia edukacja, rodzice już wykazują zainteresowanie, aby przebiegała ona na jak najwyższym poziomie i aby jej kres został zwieńczony egzaminem państwowym akceptowanym przez angielskie władze. To bardzo dobrze o tych rodzinach świadczy, bo oznacza, że los edukacji ich dzieci w języku polskim nie tylko nie jest im obojętny, ale stanowi dla nich bardzo ważną wartość. Rodzice podkreślają w ten sposób, że są i czują się Polakami i że mimo, że ich dzieci zostały urodzone na Wyspach, ważną rzeczą jest to, aby wychowywane w multikulturowej społeczności nie zatraciły polskości i kontaktu z językiem polskim” (cyt. za mojawyspa.co.uk).

Również rodzice krytykują plany brytyjskiego Ministerstwa: „Moja starsza córka zdała ten egzamin kilka lat temu dzięki uczęszczaniu do polskiej szkoły im. Marii Konopnickiej. Wszyscy byliśmy dumni z tego faktu, chociaż nie było łatwo dotrwać do mety. Jednak dzisiaj córka mówi pięknym językiem i jest dumna, że jest urodzona na Wyspach i może nie tylko śmiało chwalić się znajomością drugiego języka, ale wykazać również dokumentem złożonego egzaminu. Wykorzystywaliśmy ten argument motywując nasze młodsze dzieci do uczęszczania na zajęcia do szkoły sobotniej. Czuję się jakby ktoś odebrał mi „asa z rękawa”. Od razu przychodzi mi na myśl „Rota” – i słowa „nie damy pogrześć mowy”. Nie dajmy więc pogrześć egzaminu, bo zatracimy język polski na Wsypach” – mówi Karolina, matka trojga dzieci.

Teraz Polacy mieszkający na Wyspach mają jeszcze trochę czasu, by podjąć protest przeciwko anulowaniu egzaminu. W końcu język polski jest drugim najczęściej słyszanym językiem na Wyspach.