Miejski szpital Hull Royal Infirmary od grudnia zeszłego roku musiał odwołać 200 operacji, z powodu braku łóżek w salach operacyjnych. Dodatkowo, szpital nie radzi sobie z przyjmowaniem pacjentów na czas.
Zgodnie z założonymi normami, 95% pacjentów zgłaszających się do szpitala powinno uzyskać pomoc w czasie krótszym niż 4 godziny. W Hull Royal Infirmary tylko 73% chorych zgłaszających się na pogotowie ratunkowe (AE) może liczyć na otrzymanie pomocy tak szybko. Sytuacja jest zła, mimo że w porównaniu do zeszłego roku placówkę odwiedza o 30 pacjentów dziennie mniej.
Rzecznik prasowy tak komentuje sytuację w szpitalu: „Decyzja o anulowaniu operacji zawsze jest trudna, ponieważ wiemy, jaki wpływ ma to na chorego i jego rodzinę. W tym miesiącu zrezygnowaliśmy z 40 operacji, w 16 przypadkach z powodu braku wolnych łóżek”. Od grudnia ubiegłego roku przełożono aż dwieście operacji.
Skoro pacjentów nie przybywa, ani nie są oni w wyższym wieku, to skąd bierze się ten problem? Kłopoty biorą się z tego, że osoby zgłaszające się na AE coraz częściej cierpią z powodu złożonych problemów zdrowotnych – ich ilość wzrosła od ubiegłego roku o 8%. Zostają oni w szpitalu na dłużej, powodując opóźnienia w zwalnianiu łóżek.
Szpital nie tylko musi odwoływać operacje i nie nadąża z przyjmowaniem pacjentów, ale coraz częściej każe czekać chorym na operację dłużej niż 18 tygodni. Celem NHS Trust jest, aby 90% pacjentów udało przyjąć się w tym terminie, w rzeczywistości jednak odsetek wynosi 81%. Dotychczas 62 pacjentów czekało na operację więcej niż rok.