Brytyjscy politycy wpadli na kontrowersyjny pomysł, który nie spotkał się z entuzjazmem Unii Europejskiej i prawdopodobnie będzie jednym z punktów zapalnych w negocjacjach na linii Londyn — Bruksela. Chodzi o specjalne karty ID zawierające dane biometryczne, które mieliby wyrobić sobie imigranci z Unii mieszkający na Wyspach, jeśli nadal chcą pozostać w UK.

Głos w sprawie pomysłu Brytyjczyków zabrał już Claude Moraes, szef komisji swobód obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych Parlamentu Europejskiego, który stwierdził, że rząd UK zmierza do tego, by obywatele państw UE mieszkający na Wyspach stali się obywatelami „drugiej kategorii”.

Pomysłem zaskoczeni są wszyscy — także dlatego, że brytyjski minister ds. Brexitu David Davis był dotychczas przeciwny wszelkiego rodzaju dokumentom przeznaczonym dla mieszkających w UK obywateli państw unijnych.

Zdaniem polityków unijnych nie ma potrzeby wprowadzania specjalnych dokumentów przygotowanych dla rezydentów niebędących obywatelami UK. Ich stworzenie jest możliwe, ale karty ID powinny być przeznaczone tylko dla osób chętnych. Dodatkowo politycy unijni podkreślają, że wyrobienie dokumentu musi być bezpłatne i nie przysparzać zbyt wielu kłopotów osobom zainteresowanym.

Claude Moraes powiedział, że obecnie na Wyspach mieszka około 3 milionów imigrantów — osób, które boją się o swoją przyszłość i o status formalny, jaki zostanie im przyznany po Brexicie. Tymczasem Brytyjczycy, zamiast łagodzić nastroje społeczne, zgłaszają kolejne kontrowersyjne pomysły, dodatkowo przysparzając stresu imigrantom. „Nic więc dziwnego, że ludzie ci czują się obywatelami drugiej kategorii, którzy wciąż muszą udowadniać władzom, że mieszkają i pracują na Wyspach legalnie” — kontynuował Moraes.

Czy obawy polityków unijnych o to, że Wielka Brytania zacznie wkrótce dzielić mieszkańców na lepszych i gorszych są słuszne? Wiele wskazuje, że brytyjski rząd zmierza właśnie w tym kierunku.