Polak z Hull poprosił swoich sąsiadów o ściszenie muzyki. Ich reakcja przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Teraz mężczyzna obawia się o swoje życie.

Grzegorz Miekota, który mieszka w okolicy Spring Bank opowiada, że z rasistowskimi atakami spotkał się wielokrotnie. Pewnego razu grupa osób podążała za nim wzdłuż Princess Avenue, wykrzykując rasistowskie, obraźliwe słowa i grożąc mu śmiercią.

Nasi rodacy mieszkający w Hull potwierdzają, że od jakiegoś czasu pogorszyły się nastroje społeczne w mieście względem obywateli naszego kraju. Coraz częściej spotykają się z ksenofobicznymi atakami. „Od czterech lat mieszkam w tym miejscu i nigdy nie spotkało mnie coś takiego” — mówił Grzegorz Miekota w rozmowie z dziennikarzem Daily Mail. Dodał, że w ciągu ostatnich tygodni zaczął częściej słyszeć rasistowskie komentarze pod swoim adresem. Miekota mówi, że zmuszony był już kilkukrotnie zawiadomić policję o tych incydentach, bo grożono mu śmiercią.

Do ostatniego ataku na Polaka doszło w sobotę. Wtedy mężczyzna został zaatakowany na Princess Avenue. Znów pojawiły się wulgarne wyzwiska i groźby pod adresem Miekoty. Mieszkaniec Hull zmuszony był zadzwonić ponownie na policję, bo czuł się poważnie zagrożony. Tyle tylko, że dotychczas funkcjonariusze nie zainteresowali się sprawą i nie przesłuchali Polaka. Miekota mówi, że ignorancja ze strony policjantów w takich przypadkach to poważny problem, który trzeba rozwiązać. Jego zdaniem może on wynikać z bariery językowej. Nie zmienia to jednak faktu, że brak reakcji ze strony służb nie wpływa na poczucie bezpieczeństwa. „Żyję w ciągłym strachu o własne życie” — komentuje zaatakowany Polak.

Grzegorz Miekota, z zawodu rzeźnik, przyjechał do Hull w 2006 roku, by podjąć pracę. Przez wiele lat walczył z alkoholizmem. Teraz sam zajmuje się pomaganiem innym w wychodzeniu z nałogu. Rzeczniczka Hull Polish Community Centre mówi, że niełatwo go przestraszyć. „Tym razem jednak zgłosił się do nas z prośbą o pomoc. Sprawa musi być poważna” — dodała kobieta.

Rasistowskie ataki należy zgłaszać, dzwoniąc bezpośrednio na numer alarmowy 101.